Ministerstwo informuje, że poza zwiększeniem poziomu ceł z 84 proc. do 125 proc. "inne kwestie" związane z "cłami odwetowymi" są wdrażane zgodnie z komunikatem nr 4/2025 w sprawie taryf, co oznacza, że będą doliczane do stawki celnej obowiązującej na początku kwietnia. "Strona amerykańska arbitralnie nakłada nadmiernie wysokie cła na Chiny, co poważnie narusza międzynarodowe zasady handlowe, ignoruje powojenny globalny porządek gospodarczy zbudowany przez same Stany Zjednoczone, a także narusza podstawowe prawa i zdrowy rozsądek ekonomiczny" - można przeczytać w oświadczeniu Komisji Taryf Celnych chińskiego rządu, opublikowanym przez ministerstwo finansów. "Jest to całkowicie jednostronne zachowanie, oparte na zastraszaniu i przymusie. Chiny zdecydowanie to potępiają".
Cios Chin za odwet Trumpa
Oświadczenie głosi także, że wg chińskiego rządu "podwyżki amerykańskich taryf są pozbawione sensu ekonomicznego i staną się pośmiewiskiem w historii gospodarki światowej". "Jeśli Stany Zjednoczone będą kontynuować swoją taryfową grę liczbową, Chiny ją zignorują. Jeśli jednak strona amerykańska będzie nalegać na dalsze znaczące naruszanie chińskich interesów, Chiny zdecydowanie się temu przeciwstawią i będą walczyć do końca" - ostrzegają władze Chińskiej Republiki Ludowej.
Trump zawiesił cła reszty świata
Przypomnijmy, ogłoszone w środę (9 kwietnia) przez Donalda Trumpa zwiększenie ceł na towary z Chin było ostatnim jak na razie ciosem w wojnie handlowej Waszyngtonu z Pekinem. ChRL miała początkowo zostać objęta cłem w wysokości 34 proc., jednak po odwecie Pekinu taryfa została podniesiona najpierw do 84 proc., a następnie do 125 proc. Jednocześnie, również 9 kwietnia, Trump ogłosił, że z uwagi na fakt, iż ponad 75 państw zgłosiło się do Waszyngtonu z ofertą negocjacji handlowych i państwa te nie podjęły działań odwetowych, zdecydował się wstrzymać obowiązywanie podwyższonej stawki dla reszty państw na 90 dni. W tym czasie mają obowiązywać cła podstawowe, które wynoszą 10 procent. "Ludzie trochę wyskakują poza linię. Trochę się wystraszyli, ludzie się bali" - powiedział. Odrzucił sugestie, że nagłe zmiany zdań podważają jego wiarygodność, twierdząc, że konieczna jest "elastyczność".