Donald Trump wygłosił orędzie do narodu. Obwinił za kłopoty Bidena i chwalił własne rządy
Donald Trump ogłosił wczoraj, że w środę o godzinie 21 czasu lokalnego wygłosi ważne orędzie do narodu. W Polsce była wtedy noc ze środy na czwartek, początek przemówienia zaplanowano na godzinę 3. czasu polskiego. Nie wiadomo było, czego ma dotyczyć przemowa prezydenta Stanów Zjednoczonych. Okazało się jednak, że z dużej chmury spadł mały deszcz, przynajmniej z naszego punktu widzenia. Bo Donald Trump w myśl hasła "America first" podczas swojego trwającego niewiele ponad kwadrans orędzia mówił właściwie wyłącznie o wewnętrznych sprawach Stanów Zjednoczonych. O Europie, Polsce czy wojnie na Ukrainie i jej możliwych następstwach nie wspomniał wcale. A co powiedział? „Nasz kraj miał ponieść porażkę, całkowitą porażkę. Rok temu nasz kraj był martwy. Teraz jesteśmy najgorętszym krajem na świecie” - zapewniał prezydent Stanów Zjednoczonych, kreśląc wizję Ameryki będącej niedawno na skraju upadku z powodu rządów Joe Bidena i podnoszącej się niczym feniks z popiołów dzięki niemu samemu.
Trump opiewał sukces gospodarczy, ale ankietowani mówią coś innego
"Odziedziczyłem bałagan i naprawiam go. Podnosimy naszą gospodarkę z krawędzi ruiny” – powiedział Trump, chociaż zamieszanie z ogromnymi cłami, którymi zaczął grozić światu, wywołało niepewność gospodarczą i podniosło koszty prowadzenia firm w USA, a jak podaje Reuters, tylko 39 proc. dorosłych Amerykanów ogólnie pozytywnie ocenia pracę Trumpa, podczas gdy w styczniu ten odsetek wynosił 47 proc. Z kolei według sondażu CNBC, 66 proc. Amerykanów nie jest zadowolonych ze sposobu, w jaki Trump radzi sobie z inflacją. Mimo to prezydent nie ma sobie nic do zarzucenia i obiecuje, że w 2026 roku będzie jeszcze lepiej, a jeśli jest jeszcze trudno, to przez rządy poprzednika.
„Rok temu nasz kraj był martwy… Teraz jesteśmy najgorętszym krajem na świecie”
Prezydent USA ogłosił też, że z okazji zbliżającej się 250. rocznicy niepodległości USA, uzyskanej 4 lipca 1776 roku, żołnierze dostaną specjalne premie, czy raczej, jak to nazwał,„dywidendę wojenną” w symbolicznej wysokości 1776 dolarów. Otrzyma ją 1,45 miliona amerykańskich żołnierzy. Co do opieki zdrowotnej, poparł koncepcję przekazywania obywatelom pieniędzy, by sami kupowali sobie ubezpieczenie: „Chcę, aby pieniądze trafiały bezpośrednio do ludzi, żebyście mogli sami kupić sobie opiekę zdrowotną. Jedynymi przegranymi będą firmy ubezpieczeniowe”.