Koszmar w Los Angeles trwa. "Nie pozwolimy na rozdarcie naszego kraju" - oświadczył w niedzielę prezydent USA Donald Trump, komentując wysłanie Gwardii Narodowej do Los Angeles, gdzie trwają protesty po zatrzymaniu imigrantów. "Wyślemy żołnierzy wszędzie. Nie pozwolimy na rozdarcie naszego kraju, tak jak było to w czasach Bidena. Jeśli widzimy zagrożenie dla naszego kraju i dla naszych obywateli, jesteśmy bardzo stanowczy, jeśli chodzi o prawo i porządek. Przywrócimy porządek i wyzwolimy miasto" - napisał w mediach społecznościowych. Podczas gdy władze Kalifornii apelują do niego, by wycofał siły ze stanu, ten zapowiada, że być może wyśle tam jeszcze piechotę morską.
Horror w Los Angeles. Reporterka postrzelona
W LA trwa chaos, sytuacja się zaognia, jest coraz gorzej. Teraz media na całym świecie obiegły nagrania i zdjęcia z momentu, gdy w czasie prowadzenia relacji na żywo na ulicach Los Angeles została postrzelona australijska reporterka. Całe zdarzenie zostało wyemitowane na żywo - podaje "Guardian". I relacjonuje zdarzenie. Korespondentka Nine News US Lauren Tomasi relacjonowała zamieszki, gdy została postrzelona. Mówiła właśnie, że "po godzinach stania w miejscu sytuacja gwałtownie się pogorszyła, LAPD wjeżdża konno, strzelając gumowymi kulami do protestujących, przenosząc ich przez serce LA". Dosłownie kilka sekund później zostaje postrzelona gumowym nabojem.
Zamieszki w Ameryce. Szokujące decyzje Trumpa
"Na nagraniu widać, jak policjant celuje w Tomasi i jej operatora kamery, a następnie strzela. Tomasi krzyczy i chwyta się za łydkę. Słychać, jak przypadkowy świadek mówi do policjanta: "Ku***, właśnie strzeliłeś do reportera!". Australijska senator Partii Zielonych Sarah Hanson-Young wezwała premiera Anthony'ego Albanese'a do tego, by zażądał "pilnego wyjaśnienia" od administracji USA - dodaje "Guardian".
"Washington Post" natomiast zwraca uwagę, że niektórzy eksperci w dziedzinie prawa kwestionują reakcję prezydenta na zamieszki w Los Angeles, twierdząc, że "wydaje się on przygotowywać grunt pod szersze wykorzystanie wojska w celu tłumienia sprzeciwu". "Żaden z prezydentów USA nie zastosował Gwardii Narodowej bez koordynacji z gubernatorem od 1965 r." - zauważa z kolei CNN.
