Władze Litwy ogłosiły, że rozważają wprowadzenie w kraju stanu wyjątkowego z powodu incydentów z balonami
Zaskakujące doniesienia z Litwy. "Jeśli sytuacja się nie ulegnie poprawie, zostanie rozpatrzona możliwość ogłoszenia stanu wyjątkowego" - powiedział minister spraw wewnętrznych tego kraju Władysław Kondratowicz. Możliwość wprowadzenia stanu wyjątkowego jest rozważana w związku z mnożącymi się incydentami z udziałem balonów przemytniczych nadlatujących ze strony Białorusi. W ciągu ostatnich tygodni wielokrotnie wymusiły one zamykanie lotniska w Wilnie. "Taka propozycja istnieje. (...) Jako instytucja jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo (…) i już realizujemy pewne działania stosowane w okresie stanu wyjątkowego" – powiedział szef resortu dziennikarzom w środę wieczorem, cytowany przez Polską Agencją Prasową. Dowódca Litewskich Sił Zbrojnych, generał Raimundas Vaiksznoras powiedział z kolei w czwartek w rozmowie z rozgłośnią Żiniu Radijas, że „obecnie nie ma konkretnych rozwiązań pozwalających na zwalczanie balonów, a środki, którymi dysponuje wojsko, są zbyt drogie, aby balony zestrzeliwać”.
Co i rusz zamykają lotnisko w Wilnie przez balony z Białorusi. Władze Litwy mówią o wojnie hybrydowej
Litewskie Narodowe Centrum Zarządzania Kryzysowego (NKVC) podało, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy z powodu balonów przemytniczych znad Białorusi przestrzeń powietrzna nad lotniskiem w Wilnie była zamykana ponad 14 razy. Także minionej nocy, z 3 na 4 grudnia miało to miejsce - i to trzykrotnie. Balony są używane przez przemytników papierosów, ale zdaniem litewskich władz sprawa ma drugie dno. Obwiniają o powstanie problemu prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę, nazywając falę uciążliwych incydentów atakami hybrydowymi. Jak argumentuje litewskie Narodowe Centrum Zarządzania Kryzysowego, Łukaszenka nie powstrzymuje procederu przemytników, co czyni go winnym wykorzystywania balonów do celów wojny hybrydowej.