Być może nie uważał, by akurat on, autor wielu przebojów przy których podskakiwała cała Europa (w tym również jego wielbiciele zza tzw. żelaznej kurtyny), musiał się poddawać takim wymogom, ale kurator sądowy był innego zdania. W poniedziałek, nomen omen, trzynastego marca zdecydował, że GG będzie musiał zamienić dom na kryminał. Po 38 dniach pobytu na tzw. wolności. Miłośnik błyszczących strojów i butów na wysokim koturnie zaliczył kilka wyroków, między innymi w Azji. W Wielkiej Brytanii w 2015 r. został skazany na 16 lat więzienia za seksualne trzech uczennic. Precyzując: za usiłowanie gwałtu, cztery zarzuty napaści na obyczajność i jeden za seks z dziewczynką poniżej 13. roku życia. Odsiedział połowę wyroku, dobrze się w kryminale sprawował, więc wyszedł warunkowo.
Oficjalnie do końca życia nie został napiętnowany i nie wpisano go na listę pedofilów, bo lista powstała, jak już poszedł za kratki. Teraz pozostało mu do odsiadki 8 lat. Szanse na kolejne przeterminowane zwolnienie zasadniczo mu zmalały. Maleje również grono tych, którzy znają go od lepszej, muzycznej strony. BBC, które poinformowało o powrocie glam-gwiazdora, od dawna nie puszcza jego kawałków. A miejsce na scenie po Glitterze również dawno zajęli inni ze znacznie odmienną muzyką od prezentowanej 40 lat temu z okładem przez GG i jego band, The Glitter Band.