Wołodymyr Zełenski powiedział, że na Ukrainie mogą odbyć się wybory za 60-90 dni, o ile kraj dostanie gwarancje bezpieczeństwa
„Jestem gotowy na wybory, a co więcej, proszę… aby Stany Zjednoczone pomogły mi, być może wspólnie z europejskimi kolegami, zapewnić bezpieczeństwo wyborów. A potem, w ciągu najbliższych 60-90 dni, Ukraina będzie gotowa do przeprowadzenia tych wyborów” – powiedział Wołodymyr Zełenski, cytowany kilka godzin temu przez CNN, New York Times czy Al Jazeerę. Niespodziewana deklaracja prezydenta Ukrainy została wygłoszona, chociaż prawo tego kraju zabrania przeprowadzania jakichkolwiek wyborów w czasie wojny. Właśnie dlatego Zełenski mimo upływu lat nadal jest prezydentem, chociaż teoretycznie jego kadencja wygasła w ubiegłym roku. Ten fakt był komentowany zarówno przez Rosję, jak i USA. Przykładowo Siergiej Ławrow nie raz powtarzał, że jego zdaniem Zełenski nie jest legalnym prezydentem, więc nie ma sensu podpisywać z nim żadnych porozumień, a ostatnio brak wyborów ponownie skrytykował także Trump. „Wiecie, oni mówią o demokracji, ale doszli do punktu, w którym to już nie jest demokracja” - powiedział, cytowany przez Politico. Wcześniej używał dużo mocniejszych sformułowań. W lutym nazwał nawet Wołodymyra Zełenskiego "dyktatorem bez wyborów".
Kto i jak miałby udzielić gwarancji bezpieczeństwa?
Prezydent Ukrainy mógł więc wypowiedzieć swoje słowa w reakcji na te wszystkie zarzuty. Być może Rosja faktycznie odmówiła podpisywania czegokolwiek, o ile sygnatariuszem porozumienia będzie Zełenski. Deklaracja ukraińskiego przywódcy padła jednak także po spotkaniach z europejskimi przywódcami. W ciągu ostatnich paru dni widział się w Londynie z liderami Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, a potem także z papieżem i panią premier Włoch. Polska nie została zaproszona na szczyt w Londynie. Porozumienie pokojowe Donalda Trumpa zawiera zapewnienia o gwarancjach bezpieczeństwa, ale nie ma mowy o tym, kto dokładnie i w jaki konkretnie sposób miałby ich udzielić. Nie pada nazwa żadnego państwa. Porozumienie to było już także wiele razy zmieniane w trakcie negocjacji, a Zełenski z europejskimi przywódcami stworzył własną propozycję układu z Rosją. Tymczasem jeden z krajów Europy ogłosił już wprost, że żadnych gwarancji nie udzieli - tym krajem jest Finlandia. A co z Polską? Polscy politycy powtarzają, że żadnego wysyłania polskich wojsk na Ukrainę nie będzie - mówił tak zarówno Donald Tusk, jak i Karol Nawrocki. Z drugiej strony we wrześniu były już prezydent Andrzej Duda wypowiedział w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim słowa o Ukrainie, które mogły zaskakiwać: „Oni od początku próbowali wciągnąć wszystkich w wojnę. To jest w ich interesie, żeby wszystkich wciągnąć w wojnę, a zwłaszcza najlepiej byłoby, gdyby udało się wciągnąć w wojnę kraje NATO. Oczywistą sprawą jest, że poszukują tych, którzy by po ich stronie aktywnie walczyli przeciwko Rosjanom. To nie jest nowe, to się dzieje od pierwszego dnia”.