Słowa o "lustrzanej reakcji" padły z ust ministra spraw zagranicznych Rosji, Siergieja Ławrowa, podczas dwudniowego forum MED-Dialogi Śródziemnomorskie. - Każdy ich krok wywoła naszą reakcję - zapowiedział twardo komentując amerykańską decyzję o rozmieszczeniu pocisków rakietowych w Europie. Wcześniej obarczył Stany Zjednoczone i NATO o zaostrzenie sytuacji polityczno-militarnej: - To nie my pogorszyliśmy relacje z NATO. Pozostawiamy to na sumieniu Sojuszu. Możemy liczyć tylko na siebie - mówił.
Przypomnijmy: traktat INF, który w 1987 r. podpisali Ronald Reagan i Michaił Gorbaczow, był uzawany za podstawę pokojowego ładu i odprężenia na świecie. Zakladal on m.in. likwidację arsenałóworaz zakaz produkowania, przechowywania i stosowania pocisków o zasięgu od 500 do 5500 km odpalanych z wyrzutni lądowych.
Sytuacja stała się zdecydowanie nerwowa od momentu, kiedy USA na początku sierpnia wycofały się z traktatu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu INF. Wcześniej wielokrotnie oskarżały Rosję o jego nieprzestrzeganie jego zasad. Również NATO odpowiedzialnością za upadek traktatu INF obarczyła Rosję. Kroplą, która przelała czarę, było rozmieszczanie przez Moskwę systemów rakietowych SSC-8 - mobilnych, trudnych do wykrycia i zdolnych do przenoszenia pocisków jądrowych.
Z kolei Rosjanie zdecydowanie odrzucają oskarżenia ze strony USA i NATO twierdząc, że to właśnie po stronie Sojuszu leżą przyczyny zerwania układu INF. Pod koniec września Putin zaproponował moratorium na rozmieszczanie pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu powołując się właśnie na... traktat INF!
Za trzy dni, 10 grudnia, Siergiej Ławrow przyleci do Waszyngtonu, gdzie ma się spotkać z Donaldem Trumpem. To będzie ich pierwsze spotkanie od ponad dwóch i pół roku. Czy rozmowy rosyjskiego szefa dyplomacji z przygotowującym się do kampanii o reelekcję prezydentem USA coś dadzą?