Jezus_krucyfiks_krzyż

i

Autor: Andrzej Bęben

Kino wielkanocne

Jezus Chrystus w filmie. Od „Męki Chrystusa”, przez „Pasję” po „Wybranych”

2023-04-08 17:56

Sławomir Koper „przepytał” Poncjusza Piłata. Może za rok doczekamy się podobnej „rozmowy” z Jezusem Chrystusem? Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo Jezus z Nazaretu od dawien dawna jest wpisany także w kanon kinematografii. Serial „Wybrani” ma na portalu Filmweb ocenę 8,9/10, a „Pasja” – uważana przez wielu krytyków za arcydzieło – jest nieco niżej notowana: 7,7/10. Odkąd istnieje kino, pojawia się w nim Jezus. Można zaryzykować stwierdzenie, że tak będzie do końca istnienia filmu, czyli... świata.

I tak długo twórcy będą mieli problem, jakim Jezusem ma być w ich dziełach? Brodatym blondynem? Czarnowłosym modelem wyjętym z katalogów mody, przybranym na modłę zbliżoną do kanonów obowiązujących w Jego czasach? A może wychudzonym, żylastym rudzielcem o twarzy niezgodnej z powszechnymi wyobrażeniami? To pierwsze wątpliwości twórców. Jest i drugi, wciąż nierozwiązany, problem. Jak pokazać w filmie historię Jezusa? Zgodnie z kanonem, czyli jedną z czterech Ewangelii? Przecież nie są one kroniką życia Chrystusa. Jak i czym wypełniać luki w znanej nam historii? W serialu „Wybrani” (dwa sezony) twórcy wypełnili te luki, może stąd tak wysokie oceny?

Filmów z Jezusem z Nazaretu w roli głównej nakręcono podobno półtorej setki. Filmów, gdzie Joshua pojawia się w tle, jest znacznie więcej. Pierwszym obrazem była „Męka Chrystusa” z 1896 r. (podawana jest też data 1899 r.). Włoska, dziesięciominutowa produkcja. W 1903 r. powstał drugi w film: „Żywot i męka Jezusa Chrystusa”. Francuska produkcja. 44-minutową produkcję nakręcono w Egipcie i Palestynie, a niektóre sceny były... ręcznie pokolorowane! Trzeci film „From the Manger to the Cross” – z rozmachem, bo za 35 tys. ówczesnych dolarów – w roku 1912 Amerykanie. Pierwszym filmem dźwiękowym w historii kina nowotestamentowego była 90-minutowa francuska „Golgota”, z 1935 r.

Wówczas pojawił się kolejny problem: w jakim języku ma mówić Chrystus? Za 69 lat rozwiąże go reżyser „Pasji”. W latach 40. praktycznie nie kręcono filmów poświęconych wyłącznie Jezusowi. W latach 50. ten trend utrzymał się, ale stworzono obrazy, w których choć Chrystus pojawiał się na chwilę, de facto jego Osobie były one dedykowane. Wspomnijmy choćby „Quo vadis” z 1951 r., „Szatę” z 1953 r. i „Ben Hura” z 1959 r. To były superprodukcje z rzeszami statystów gwiazdami ówczesnego kina.

W filmach nowotestamentowych twórcy nie mogli zbytnio popadać w komercję, gdyż tematyka święta, a czuwających nad szarganiem świętości nie brakowało. Dopiero w 1977 r. pojawiło się dzieło na miarę tych z epoki kina niemego. Włoski geniusz stworzył 6-godzinnego „Jezusa z Nazaretu”. W roku 1988 kinem nowotestamentowym wstrząsnęło „Ostatnie kuszenie Chrystusa”. Wybitna ścieżka dźwiękowa z muzyką odegraną na zrekonstruowanych instrumentach z tamtych czasów i atmosfera… skandalu. Nakręcony na podstawie powieści Nikosa Kazantzakisa o takim samym tytule (przed Soborem Watykańskim II była w Indeksie Ksiąg Zakazanych), z wielkim trudem (reżyser przez 10 lat szukał producenta) jest (i pozostaje) filmem jedynym w swoim rodzaju. Dla jednych genialny, dla innych obrazoburczy. Możliwe, że wielu ateistów od urodzenia dzięki niemu bliżej poznała historię Jezusa z Nazaretu.

I dochodzimy do roku 2004 i „Pasji”. Nowe podejście do kina jako takiego: w tym filmie mówi się nie po angielsku, włosku, francusku, ale w językach, którymi posługiwano się wówczas. Rzymianie mówią po łacinie, jedni Żydzi po hebrajsku, inni po aramejsku (ojczysty język Jezusa), słyszy się też grekę. Scenariusz jest ewangeliczny i nie ma w nim miejsca na interpretacje. Reżyser chciał, by film wyświetlano… bez tłumaczenia, bo uważał, że historia jest tak znana, że wszyscy wiedzą, o co w niej chodzi.

A na koniec przedstawiamy dziesięć najlepszych filmów o Jezusie Chrystusie według portalu Filmweb. Ranking sporządzono na podstawie ocen użytkowników, co oznacza, że mogą pokrywać się z ocenami i wyborem profesjonalnych filmoznawców, ale nie muszą. Zresztą niekoniecznie w tym zestawieniu filmy z wyższą oceną zajmują są wyżej ulokowane.

A zatem… Numer 10: „Maria Magdalena” (2005, ocena społeczności FW: 5,5/10). Numer 9: „Spotkanie z Jezusem” (2000, 7,3/10). Numer 8: „Ostatnie dni na pustyni” (2015, 5,8/10). Numer 7: „Jesus Christ Superstar” (1973, 5,4/10). Numer 6: „Opowieść wszech czasów” (1960, 7/10). Numer 5: „Inni ludzie” (2021, 6,6/10). Numer 4: „Pasja” (2004, 7,4/10). Numer 3: „Żywot Briana” (1979, 7,9/10). Numer 2: „Ewangelia wg św. Mateusza” (1964, 7,3/10). I numer 1 według układanki przygotowanej przez Filmweb: „Ostatnie kuszenie Chrystusa” (2004, 7,7/10). Nie do końca zgadzam się z taką klasyfikacją. A Państwo?

Sonda
Chodzisz ze święconką do kościoła w Wielkanoc?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki