Przerażający huk, lokomotywy wbite w siebie nawzajem i dziesiątki rannych oraz zabitych zakleszczonych w wagonach. Na torach pod miejscowością Perninka w powiecie Karlowe Wary doszło wczoraj po godzinie 15 do prawdziwej katastrofy. Zaledwie kilka kilometrów od granicy z Niemcami czołowego zderzyły się dwóch pociągi pełne pasażerów. Jeden ze składów jechał z Karlowych Warów do niemieckiego Johanngeorgenstadtu, drugi w odwrotnym kierunku.
Niestety pociągi znalazły się na jednym torze i gwałtownie zderzyły ze sobą. Nie żyją już trzy osoby, liczba rannych nie jest dokładnie znana, ale wiadomo, że ucierpiały dziesiątki pasażerów, a siedmiu ma poważne obrażenia. Co zawiniło? Jak opowiadają świadkowie czasopismu "Blesk", jeden z maszynistów, którzy zresztą cudem przeżyli, po katastrofie łapał się za głowę i wołał: "Co ja zrobiłem!". Wstępnie ustalenia śledczych wskazują rzeczywiście, że jeden z kierujących nie poczekał na mijance, aż przejedzie drugi pociąg, tylko ruszył w dalszą drogę.