Kijów odcięty od prądu, blackout w stolicy Ukrainy po kolejnym ataku rosyjskich wojsk
Minionej nocy, z 9 na 10 października stolica Ukrainy pogrążyła się w ciemnościach. Po drugiej w nocy naszego czasu rosyjskie wojska zaczęły kolejny ostrzał, atakowano także Kijów, choć nie tylko. Jak poinformował szef wojskowych władz obwodu zaporoskiego, Iwan Fedorow, w wyniku ataku na Zaporożu zginął siedmioletni chłopiec, a trzy osoby zostały ranne. Atak był częścią serii uderzeń, które według ukraińskiego lotnictwa przeprowadzono przy użyciu pocisków balistycznych i dronów. W stolicy Ukrainy rannych zostało osiem osób, z czego pięć trafiło do szpitala - poinformował mer miasta Witalij Kliczko na platformie społecznościowej Telegram. Wschodnia część miasta, obejmująca lewy brzeg Kijowa, pozostała bez prądu, a mieszkańcy zgłaszają także problemy z dostępem do wody.
ZOBACZ TEŻ: Merkel wini Polskę za wybuch wojny na Ukrainie?! Oto, co powiedziała
Minister energetyki poinformowała, że atak był zmasowany i wymierzony w obiekty energetyczne
Szef wojskowej administracji Kijowa, Tymur Tkaczenko, dodał, że w wyniku uderzenia dronów doszło do pożaru w jednym z budynków mieszkalnych w dzielnicy Peczerskiej. Minister energetyki Ukrainy, Switłana Hrynczuk, na Facebooku poinformowała, iż atak był zmasowany i wymierzony w obiekty energetyczne kraju. „To cyniczny i przemyślany atak: ponad 450 dronów i ponad trzy dziesiątki rakiet przeciwko wszystkim elementom zapewniającym normalne życie, których Rosjanie chcą nas pozbawić. Na chwilę obecną w całym kraju odnotowano ponad 20 rannych osób – wszystkim udzielono niezbędnej pomocy. Niestety, w Zaporożu w wyniku ataku zginęło dziecko” – napisał Wołodymyr Zełenski na komunikatorze Telegram.