Masakra na paradzie miłości

2010-07-26 4:45

W niemieckim Duisburgu taneczna impreza techno zamieniła się w piekło. W ciasnym tunelu spanikowany kilkutysięczny tłum stratował 19 osób. Ponad 340 zostało rannych. To nie była parada miłości, tylko parada śmierci. Świadkowie tragedii mówią, że nigdy nie widzieli czegoś tak potwornego.

Dramat rozpętał się tuż po godzinie 18, kiedy nagle w tunelu, jedynej drodze prowadzącej do wyjścia, wybuchła panika.

Największa na świecie impreza z muzyką techno, która miała miejsce w sobotę w Duisburgu w zachodnich Niemczech, będzie długo opłakiwana. Część z uczestników parady próbowała wyjść z przepełnionego placu, a inni napierali na wejście. Kilkutysięczny tłum zaczął tratować się nawzajem. Ludzie krzyczeli, deptali po sobie i próbowali wydostać się ze śmiertelnej pułapki, ale z tunelu nie było ucieczki, a wyjścia ewakuacyjne były zamknięte! Dopiero po ich otwarciu ludzie mogli wydostać się na zewnątrz, a ratownicy udzielić pomocy poszkodowanym.

Na miejscu zginęło 16 osób, kolejne 3 zmarły w szpitalu. To niestety nie koniec ofiar - 342 osoby zostały ranne. Niektóre wciąż walczą o życie. Wśród ofiar nie ma Polaków.

- Ból i cierpienie spowodowane podczas spokojnego święta młodych ludzi z wielu krajów jest straszne - powiedział tuż po tragedii Christian Wulff (51 l.), prezydent Niemiec.

Pomimo wypadku festiwal trwał nadal. Organizatorzy zabawy bali się kolejnego wybuchu paniki i dlatego nie informowali bawiących się ludzi o tym, co się stało.

Policja bada przyczyny zdarzenia. Wiadomo jednak, że zawinili organizatorzy. Na głównym placu, na którym mogło pomieścić się zaledwie 250 tys. imprezowiczów, bawiło się półtora miliona ludzi! W dodatku na plac prowadziła tylko jedna droga, i to przez tunel, z którego nie było ucieczki. Już zapowiedziano, że kolejnej parady miłości nie będzie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki