pomoc, przyjaźń

i

Autor: pixabay.com

Zima koszmarem dla tych, dla których namioty są domami. Potrzebują pomocy

2021-11-29 19:15

Nie wszystkich uchodźców stać na wyprawę do Europy za kilka tysięcy dolarów. Większość musi żyć w obozach w Iraku, Afganistanie czy Syrii. – W przeludnionych obozach mają zapewnione bezpieczeństwo, ale one nie chronią przed mrozami. Namioty, które zostały postawione, jako tymczasowe schronienie, stały się dla nich domem na lata – potwierdza Dorota Zadroga z Polskiej Misji Medycznej (PMM).

Nie pierwszy raz, oby ostatni – co jednak wydaje się mało prawdopodobne – PMM prowadzi akcję przygotowania do zimy, tym razem obozie Baharka i dystrykcie Al-Hamadaniya w irackim Kurdystanie. Zaopatruje w zimowe ubrania najbardziej potrzebujących. Wspiera również lokalną klinikę, zapewniając bezpłatne leki. Taką pomoc PMM zapewnia m.in. w obozach dla uchodźców w Syrii i Afganistanie. Ta pomoc możliwa jest także dzięki wsparciu zwykłych, szarych Polaków. Misja dziękuje, za naszym pośrednictwem, darczyńcom i prosi o dalsze wsparcie. Przed Polską granicą na wejście do wyśnionej, opływającej w dobra wszelakie, Europy czeka (często nie czeka, ale usiłuje się wedrzeć) kilka tysięcy imigrantów. Tymczasem w całym świecie w różnych mniej lub bardziej prowizorycznych schronieniach żyje 82 mln uchodźców, których nie stać na wyprawę do Europy. Zaledwie część z nich może liczyć na miejsce w obozie, gdzie w jednym namiocie mieszka kilkuosobowa rodzina. Latem foliowe wnętrze nagrzewa się do 40 stopni, zimą każdą szczeliną wdziera marznąca woda i wilgoć, przed którą nie da się schować. Warunki pogodowe decydują o wszystkim – czy dzieci zachorują, czy dorośli wyjdą do pracy, albo czy błotnistymi drogami dotrą samochody z żywnością i lekami. Życie w takim obozie, opowiada Dorota Zadroga, zorganizowane jest wzdłuż szerokich alejek, prowadzących do najważniejszych miejsc – toalet, studni czy punktów dystrybucji żywności. Zimą zmieniają się one w sięgające kostek brudne strumienie. Ciepłe ubranie i nieprzemakające buty to podstawa – w skromnych warunkach każde przeziębienie może zakończyć się zapaleniem płuc i poważnymi powikłaniami zdrowotnymi.

– Aby pomoc miała rzeczywisty wpływ na poprawienie sytuacji rodzin mieszkających w obozach, musi odpowiadać ich potrzebom. Gabinetowi lekarskiemu musi towarzyszyć punkt apteczny, w którym można otrzymać lekarstwa przepisane podczas wizyty i od razu przystąpić do leczenia, bez odbywania kosztownej wizyty w najbliższym mieście. Kuracja jednego członka rodziny pozwala uchronić wszystkie osoby z jego otoczenia przed zachorowaniem. Równie ważne są działania prewencyjne, jakim jest coroczne przygotowanie całego obozu do zimy – wyjaśnia Dorota Zadroga. A co się dzieje, gdy przestaje działać system pomocy i opieki dla takich ludzi? – Wtedy decydują się na ucieczkę. Przed wojną, przed chorobami szerzącymi się w przeludnionych obozach, przed brakiem przyszłości dla siebie i swoich rodzin. Po raz kolejny zostawiają namiastkę domu, którą sobie stworzyli – czyli corocznie naprawiany namiot, który tym razem ma być choć trochę cieplejszy, w którym może udałoby się znaleźć suchy kąt, w którym można spędzić noc.

Tymczasem u nas, przy granicy, jest coraz zimniej. Jak pogoda wpłynie na sytuację? Można założyć, że konflikt może stracić na impecie. Może, ale nie koniecznie. Oto bowiem w poniedziałek (29 listopada) rzecznik rządu Piotr Müller powiedział dziennikarzom (po spotkaniu premiera Mateusza Morawieckiego z przedstawicielami klubów i kół parlamentarnych): - Identyfikujemy wprost ryzyko zwiększania ruchów migracyjnych, które mogłyby pochodzić za pośrednictwem kanału rosyjskiego, kanału białoruskiego z terytorium Afganistanu... Tyle rzecznik. Kilka dni temu dzieci imigrantów z Bliskiego Wschodu, koczujący po białoruskiej stronie, po raz pierwszy w życiu widziały śnieg.

Sonda
Czy Polska powinna przyjąć uchodźców z Afganistanu?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają