Nasza parada to nasza duma narodowa

2017-10-01 16:25

Tegoroczna parada to początek naszej drogi do kultywowania polskiej tradycji, historii oraz kultury na zupełnie innym poziomie – mówi Wielki Marszałek 80. Parady Pułaskiego w Nowym Jorku mec. Sławomir Platta. I w rozmowie z „Super Expressem” zachęca do zjednoczenia pod biało-czerwonymi barwami.

Super Express”: Co oznacza dla Pana bycie Wielkim Marszałkiem Parady?

Wielki Marszałek Sławomir Platta: - To przyjęcie odpowiedzialności za tysiące Polaków żyjących w Nowym Jorku, dla których Parada Pułaskiego jest największym świętem oraz manifestacją polskości na wschodnim wybrzeżu USA. Jest to również honor bycia wyróżnionym do spełnienia funkcji, która ma poprawić wizerunek Polonii w USA, zjednoczenia jej pod biało-czerwonymi barwami towarzyszącymi nam tego dnia dnia na Manhattanie oraz wzbudzenia w naszych rodakach mieszkających w USA poczucia dumy z tego, że to właśnie my, Polacy, jesteśmy 1 Października tymi, którzy kreują wizerunek Parady. I to jednej z największych Parad w Nowym Jorku, która od 80 lat pozostaje na 5 Alei.

Nie ma Pan wrażenia, że parada już trochę „się kończy”…

Ja bardziej uważam że ona się zmienia i staje wzorem do naśladowania dla innych parad. Proszę mi pokazać, która z innych Parad może poszczycić się całym tygodniem uroczystości w Nowym Jorku. Czy jest inna, na której bankiecie zjawiają się i wykonują swoje utwory największe gwiazdy estrady przed setkami uczestników w samym centrum Times Squre? A myśmy tego doświadczyli w sobotę w Mariott Marquis, kiedy ponad 600 gości Bankietu Parady Pułaskiego słuchało Ewy Farny, oglądało prezentację Marszałków i Miss Polonia, a później bawiło się w tak fantastycznej atmosferze pojednania i poczucia polskiej wspólnoty narodowej wraz z polskimi oraz amerykańskimi politykami? Czy inna parada może pochwalić się patronatem koncertu w Carnegie Hall? A my go doświadczyliśmy 28 września. I to nie był tylko koncert Parady – to był wysprzedany pożegnalny koncert Jose Carrerasa, jednego z najbardziej słynnych tenorów wszech czasów. Jakże dumnie jest zobaczyć nazwę Pułaski Day Parade wśród organizatorów tego wyjątkowego koncertu i wieczoru. Czy inne Parady mają Galę dla Dyplomatów i Polityków? A my mamy i to w samym Carnegie Hall z udziałem Jose Carrerasa oraz dziesiątek państw reprezentowanych przez swych konsuli generalnych w Nowym Jorku, jak również wielu polityków polskich i amerykańskich – wszystko po to, aby jak najlepiej zaprezentować naszą Paradę do wszystkich wpływowych ludzi oraz grup w Nowym Jorku. Czy inne Parady mają wielotysięczny festiwal muzyki w Central Parku po zakończeniu ich Parady? A my tak – i to z udziałem największych gwiazd polskiej estrady! Inne Parady mają jedną lub dwie gwiazdy muzyki uczestniczące w Paradzie – my mamy ich aż pięć – Krzysztof Cugowski, Wilki, Bednarek, Ania Wyszkoni oraz DeMono. Czy to wygląda jakby Parada się kończyła? Nie. To dopiero początek naszej drogi do kultywowania polskiej tradycji, historii oraz kultury na zupełnie innym poziomie. Na niespotykaną do tej pory skalę.

Czy Pana zdaniem Polonia jest zjednoczona?

Polonia jest zjednoczona pod egidą Parady Pułaskiego – najbardziej apolitycznej manifestacją polskości. Proszę pamiętać, że to nie Wielki Marszałek tworzy Paradę, ale ludzie, którzy w niej biorą udział. Ja zawsze powtarzam, że bez Wielkiej Polonii nie ma Wielkiego Marszałka! Ale pięknym jest kiedy przechodzimy nad wzajemnymi podziałami w imię pokazania jedności narodowej 1 października i za to wszystkim uczestnikom naprawdę z całego serca dziękuję. Robimy to dla siebie, dla naszego wizerunku wśród Amerykanów i musimy za to wziąć odpowiedzialność. To jest czas na pojednanie oraz spojrzenie w przyszłość z refleksją nad pozycją naszej Polonii w USA. Nie możemy sobie pozwolić na pozostanie w tyle – musimy ciągle przeć do przodu, aby być wzorem dla innych. I to wzorem zjednoczenia w imię wartości katolickich i narodowych, które towarzyszą Polonii od dziesiątek lat w chwilach trudnych jak również i tych wspaniałych. To jest nasza duma narodowa i to również jest nasza wspólnota narodowa – nie powinno w niej być miejsca na podziały – razem zdziałamy więcej!

Skąd pomysł na koncert z gwiazdami?

Tego jeszcze nie było i to nie tylko na polskiej Paradzie, ale i w historii Polonii w Nowym Jorku. Ten festiwal muzyki będzie historycznie pierwszym polskim festiwalem w Central Parku. Dzięki środkom z mojej kancelarii prawnej The Platta Law Firm oraz współpracy artystycznej i menadżerskiej z Grzegorzem Frycem z Gram-x Promotions byliśmy w stanie udźwignąć ten ogromny ciężar zarówno finansowy jak i organizacyjny. Ściągamy na ten epokowy moment ponad 40. artystów z Polski – ludzi którzy tworzą te zespoły. To jest wydarzenie bez precedensu. Kiedyś wszyscy będziemy z dumą wspominać, że byliśmy na jedynym polskim koncercie w Central Park – to jest właśnie to coś, co ludzi porywa, aby przyjść na Paradę i już tam zobaczyć wśród wielobarwnego korowodu polskich wykonawców, których muzyka rozśpiewa 5 Aleję oraz ludzi obserwujących naszą Paradę!

Chcemy poznać naszego Marszałka, więc… skąd Pan pochodzi?

Oczywiście pochodzę z Polski. Spędziłem większość swojego życia w Nowym Dworze Mazowieckim – tam uczęszczałem do szkoły podstawowej oraz liceum ogólnokształcącego. Tam też poznałem co znaczy trud pracy nauczyciela – moja mama była wówczas nauczycielką w technikum w tym samym mieście – wychowała wiele pokoleń jej uczniów na wspaniałych ludzi. Za to ją zawsze podziwiałem. Potem były studia prawa cywilnego na Uniwersytecie Warszawskim oraz kanonicznego na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. To były ciężkie studia ponieważ pracowałem równolegle w Warszawie dla USAID (United States Agency for Internation Development) i naprawdę trudno było wtedy znaleźć czas na odpoczynek. Ale był to wspaniały okres w moim życiu. Zaraz po obronie obu prac magisterskich wyleciałem na stypendium studiować prawo amerykańskie na University of Florida w Gainesville. To był wyjątkowy czas i dużo mnie nauczył na temat siebie samego, bo był to również pierwszy mój tak długi pobyt poza krajem i rodziną, A później zwariowana podróż samochodem do Nowego Jorku i egzamin adwokacki. 17 lat później prowadzę już największą polską kancelarię na Manhattanie i z dumą jestem Marszałkiem Parady Pułaskiego. Życie emigranta!

Jakie były Pana początki w Ameryce?

Nie były łatwe, mimo opieki jaką otrzymałem od swoich profesorów w czasie studiów na Florydzie. Myślałem też, że świetnie mówię po angielsku, ale wkrótce okazało się że mój angielski z Polski ma się nijak do prawniczego angielskiego, którym musiałem posługiwać się w szkole prawa. Nie było nic prostego. Nie było mnie wtedy stać na kupno auta, więc wszędzie jeździłem na rowerze, co wśród studentów było nawet popularne – jedynym problemem była temperatura i wilgotność powietrza na Florydzie. Uff – było gorąco. Na Florydzie też miałem swój pierwszy wypadek – polski kierowca potrącił mnie na rowerze kiedy wyjechał z bocznej drogi i mnie nie zauważył. Po tym zdarzeniu już wiedziałem, że muszę reprezentować poszkodowanych rodaków w przyszłości i tak już zostało.

Można powiedzieć, że spełnił Pan swój American Dream. Podzieli się Pan receptą na sukces?

To efekt naprawdę ciężkiej pracy. Wiele lat spędziłem pracując dla najlepszych kancelarii na Manhattanie i dużo się tam nauczyłem. Kunszt prawniczy, jaki posiadłem zawdzięczam pracy z najlepszymi prawnikami Nowego Jorku – byłem jak gąbka, która chłonęła wiedzę i doświadczenie innych. Potem zaczęły się pierwsze procesy i wygrane i zrobiło się miło. Potem kolejne kancelarie zaczęły mnie sobie wykupywać aż powiedziałem sobie że trzeba uwierzyć we własne siły i otworzyłem swoją własną firmę. Początki były trudne – praca po 18 godzin dziennie samemu. Wszystko po to aby wygrywać w pojedynkę z największymi kancelariami. Ja wiedziałem jak oni walczą i pracują, wiedziałem też że będą dążyć do wygrania ze mną w każdym procesie aby tylko pozbyć się tego nowego Polaka, który odważył się sam coś zacząć. Próbowali...ale przegrali. Najbardziej dotkliwie w 2011 kiedy wygraliśmy sprawę w Najwyższym Sądzie dla Stanu Nowy Jork w Albany, sprawę która uczyniła moją kancelarię bardzo znaną. Stworzyliśmy jako Polacy i polska kancelaria po raz pierwszy w historii precedens prawny. Byłem z tego naprawdę dumny, a mój klient był bardzo szczęśliwy. Praca, praca i jeszcze raz praca… nigdy nie dać się pokonać i nigdy nie pozwolić sobie na chwilę słabości. To jest moja recepta na sukces. Do tego pokora i szacunek do klienta.

Ma Pan kogoś, kto jest dla Pana wzorem?

Tak. Prawnik Moe Levine, jeśli chodzi o prawo. Był jednym z pierwszych w historii procesów w USA, który był w stanie wygrać ponad milion dolarów. Jego umiejętności były nadzwyczajne. Ale każdy prawnik musi mieć swój własny niepowtarzalny styl. Ja swojego musiałem się swojego nauczyć wraz z doświadczeniem. Profesor Brzeziński pozostanie dla mnie na zawsze wzorem polityka, który jako Polak doszedł tak daleko – ostatnio miałem ten honor aby pożegnać go w czasie jego uroczystego pogrzebu w Waszyngtonie. To był nasz największy polityk w USA. Teraz musimy zacząć pracować nad tym, aby wypełnić lukę, jaka po nim pozostała naszymi młodymi polskimi politykami. Wierzę że to zrealizujemy!

Wiem, że jest Pan zobowiązany tajemnicą, ale czy zdarzyło się Panu prowadzić sprawę jakiegoś celebryty?

Tak, ale niestety było to obwarowane, podobnie jak wiele wysokich wygranych, klauzulą tajności i nie mogę o tym ani pisać ani rozmawiać. Dodam tylko, że jeśli mamy do czynienia z celebrytami, ubezpieczalnie znacznie łatwiej sięgają do kieszeni ponieważ nie chcą złej opinii publicznej. A taki spór z celebrytami może na nie sprowadzić wiele nieprzychylnych głosów.

A co Marszałek/prawnik lubi robić w wolnych chwilach?

Pływać na jetski, łódce i kajaku, grać w tenisa, siatkówke, piłkę, obejrzeć Broadway show, nowy fim.... Uwielbiam wodę, jezioro i naturę. Niestety w tym roku nie miałem okazji aby zbyt dużo tego doświadczyć ze względu na obowiązki Wielkiego Marszałka Parady, ale ufam że po Paradzie trochę dane mi będzie jednak odpocząć i to w gronie mojej najbliższej rodziny, która przyleciała specjalnie na Paradę Pułaskiego.

Jak się Pan relaksuje?

W ostatnich miesiącach to relaksem było kiedy chociaż przez godzinkę po powrocie do domu, zazwyczaj grubo po północy, mogłem po prostu obejrzeć telewizje i posłuchać co się w międzyczasie wydarzyło na świecie. Czasami takie proste momenty dają nam psychiczny odpoczynek i to szczególnie w momentach kiedy mamy przeciążenie, stres i wyjątkowe napięcie. Normalnie jednak zawsze wyjeżdżałem poza miasto żeby trochę odpocząć od betonu Nowego Jorku i zgiełku tego miasta. Nowy Jork jest piękny, ale natura, woda i góry są nam potrzebne do zresetowania myślenia oraz pozbycia się stresu i napięcia. Modlitwa w kościele jest zawsze dla mnie tym relaksem również. Moment kiedy jesteśmy sam na sam z Bogiem i naszymi myślami uspokaja, pobudza do refleksji i pomaga podejmować dobre decyzje na przyszłość.

Ma Pan jakąś nowojorską drużynę, której kibicuje?

Tak – New York Red Bulls – jednak zawsze pozostanę wierny piłce nożnej.

Rozmawiała Anna Salamon

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki