NIEMCY: Bandyci, którzy przyjechali na Święto Niepodległości SZKALUJĄ Polskę!

2011-11-18 3:20

Wszczynali awantury, znieważali polski mundur, uzbrojeni w niebezpieczne narzędzia okładali kogo popadnie. Większość niemieckich bandytów, którzy przyjechali na polskie Święto Niepodległości 11 listopada, została zatrzymana przez policję. Teraz bojówkarze zza Odry twierdzą, że chcieli nieść pokój i pojednanie, a zostali niesłusznie zatrzymani.

Na jednym z niemieckich portali ukazał się wywiad z lewackim bojówkarzem, który z towarzyszami najechał naszą stolicę. Niejaki Nils żali się w nim, że już od samej granicy biedni Niemcy byli nękani przez polską policję i trzykrotnie zatrzymywani do kontroli.

- Po przyjeździe do Warszawy piliśmy kawę w kawiarni, chwilę potem siedzieliśmy już za kratami - biadoli i oskarża polską policję. Według bojówkarza, areszt był przepełniony, aresztowani mieli problemy z wyjściem do toalety, a przesłuchania trwały za długo. Policjanci mieli też zastraszać niemieckich lewaków, a nawet ich bić!

- Wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Dlaczego takich zarzutów nie wysuwali przed sądem i dlaczego w takim razie zasłaniali twarze, skoro są niewinni? - odpiera zarzuty mł. insp. Maciej Karczyński z warszawskiej policji.

Na wylewaniu krokodylich łez się chyba nie skończy. Wygląda na to, że bandyci będą się domagać... odszkodowania od Polski za bezprawne aresztowanie. - Wynajęliśmy prawnika, który będzie reprezentował wszystkich zatrzymanych w Warszawie - ujawnia Nils.

Głupie wymysły niemieckich bojówkarzy:

l Ciągłe kontrole prowadzone przez polską policję

l Niesłuszne aresztowanie, przecież chcieli tylko pokojowo demonstrować

l Grożenie i bicie przez policję

l Ciasne cele bez klimatyzacji

l Ślamazarne procedury i przesłuchania

l Trudności z wysikaniem się w areszcie

l Szykany ze strony polskiej prasy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki