Odpowie za śmierc Polaków

2012-03-01 19:19

Policja z Poronina aresztowała Polaka, który w 2004 roku spowodował w Chicago śmiertelny wypadek. Zginęły wówczas dwie osoby a jedna została ciężko ranna. Jak podaje „Chicago Tribune”, polskie władze zgodziły się na jego ekstradycję do Stanów.

Jak donosi „Chicago Tribune”, Andrzeja Rybkę (29 l.) aresztowano we wtorek. W środę tymczasem rozpoczęto proces ekstradycji. Ostateczne decyzję w tej sprawie wydaje minister sprawiedliwości, a sam proces może potrwać wiele miesięcy. Co prawda historycznie Polska nie wydawała swoich obywateli, ale po wejściu do Unii Europejskiej prawo to zaczęło się zmieniać, szczególnie że Trybunał Konstytucyjny uznał, że jednak ekstradycja Polaków ściganych przez zagraniczne wymiary sprawiedliwości z Konstytucją Polski nie koliduje. I to orzeczenie daje nadzieję amerykańskim prokuratorom na to, by sądzić Rybkę w USA.

„Chicago Tribune” przypomina, że Rybka spowodował wypadek w 2004 roku jadąc swoim BMW. Miał wówczas 21 lat i pracował na budowie. Według policji, prowadził samochód z zawrotną prędkością po South Archer Avenue w Chicago. Przejechał przez dwa czerwone światła, a na końcu uderzył w słup i zaparkowane auto. W wypadku, z którego on sam wyszedł bez szwanku, zginęło dwoje jego znajomych – również polskich imigrantów – a jeden został ciężko ranny. Rybka uciekł z miejsca wypadku, nie informując policji ani nie udzielając pomocy poszkodowanym. Dwa dni później wsiadł w samolot do Zurychu, używając swojego polskiego paszportu. Trzy tygodnie później oskarżono go zaocznie o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.

W roku 2005 FBI wystosowało za nim międzynarodowy list gończy, ponieważ od swoich konfidentów dowiedziało się, że Polak ukrywa się w rodzinnym Poroninie. W tym samym roku, jak podaje „Tygodnik Podhalański”, polska policja usiłowała zatrzymać Rybkę, ale ten wymknął się obławie. Ewentualna ekstradycja Polaka wzbudza wiele kontrowersji. Kilka lat temu strona polska zwróciła się do USA o ekstradycję polskiego biznesmena Edwarda Mazura, którego podejrzewano o to, że w 1998 roku zlecił zabójstwo szefa polskiej policji gen. Marka Papały. Artur Ziarajewski ps. Iwan miał za to wziąć 40 tys. dolarów. Oficjalnie, sędziego federalnego, który odrzucił wniosek, nie przekonały mętne zeznania „Iwana”.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki