Pan Jan czeka w Bellevue Hospital na powrót do Polski!

2015-03-21 18:03

Wielkanoc ma szansę spędzić z córką w Ostrołęce! Oto prawdziwa Polonia. Serce rośnie widząc jak rodacy potrafią pomagać sobie nawzajem! Nie pozwolą, by Jan Kwiatkowski (59 l.), którego historia wstrząsnęła Nowym Jorkiem, żył nadal przykuty do łóżka w Bellevue Hospital. Dzięki nim i zaangażowaniu lekarza, który opiekuje się w szpitalu naszym rodakiem, istnieje realna szansa, że pan Kwiatkowski święta Wielkanocne spędzi z córką w rodzinnej Ostrołęce. Trzymamy kciuki!

Cała akcja zaczęła się od Arthura Winera (29 l.), lekarza z Bellevue Hospital, który zaprzyjaźnił się z Janem Kwiatkowskim i postanowił nagłośnić jego sytuację. A ta była fatalna. Po wypadku trafił z uszkodzeniem rdzenia kręgowego do szpitala na Manhattanie. Nie mając na miejscu rodziny, jego żona umarła kilka lat temu, był kompletnie uzależniony od osób trzecich.

Anioł stróż

Na szczęście trafił na doktora Winera. Lekarz, oprócz kampanii w mediach, stworzył też na portalu GoFoundMe konto (www.gofundme.com/l7vbi4) celem pozyskania funduszy potrzebnych na pomoc. Do dnia dzisiejszego wpłynęło tam już $32,280!
– Jestem niezmiernie wdzięczny mojemu aniołowi stróżowi doktorowi Arthurowi. Bez jego zaangażowania nie mógłbym wrócić do Polski – mówi „Super Expressowi” pan Jan. - Dzięki temu, że pomaga mi w trudnej sytuacji, w jakiej się znalazłem, mam zapewnioną opiekę w ośrodku rehabilitacyjnym w Ostrołęce. Gdy tylko mój stan zdrowia pozwoli i rehabilitacja przebiegnie w Polsce pomyślnie będę mógł żyć z moją córką i wnukami, za którymi bardzo tęsknię – dodaje.


Panu Jankowi pomagają przerwać najtrudniejsze chwile nowojorscy Polacy. To dzięki nim nasz rodak ma dostęp do polskiej telewizji oraz do Internetu. – Kilka tygodni temu udało mi się dostarczyć panu Janowi laptopa, który zasponsorowała pani Karolina Chybowski. Bardzo się z tego prezentu się ucieszył. Dzięki temu ma teraz stały kontakt z rodziną i może oglądać polską telewizję – mówi nam Ania Chrostowski, która odwiedza w szpitalu pana Jana regularnie. - Pani Ania, a także Bożenka, Krystyna i Iwona są wspaniałymi i oddanymi wolontariuszkami. Bez takich osób jak one nie miałbym szans na powrót do normalnego życia. Jestem niezmiernie wdzięczny za okazaną mi pomoc – mówi wzruszony pan Jan.
Drugie konto, na które wpływają darowizny założył pan Adam Kossakowski. – Pan Adam, na ile mu starcza czasu, przychodzi i bezpłatnie rehabilituje pana Jana – mówi Ania Chrostowski. Pieniądze można wpłacać na konto przez stronę internetową fundly.com/givewings2jan
- Do tej pory udało się zebrać $9.785, nie licząc darowizn, jakie zbierane są w kościołach – dodaje Ania.

Szansa na powrót do domu

Nasz rodak ma już załatwione wszystkie urzędowe formalności, jeśli chodzi o wyjazd do Polski.
– Dostałem już paszport z Konsulatu w Nowym Jorku. Teraz tylko czekamy na to, aż doktor, który się mną opiekuje, znajdzie zastępstwo na czas nieobecności w Bellevue Hospital i będzie mógł polecieć ze mną do Polski. Razem z nami poleci też pielęgniarka, która jednocześnie będzie tłumaczem. W związku z tym mam gorącą prośbę do konsulatu, żeby pomógł sfinansować bilety lotnicze dla personelu medycznego – dodaje pan Jan.


Przypomnijmy, pan Jan wraz ze swoją żoną przyjechał do Stanów Zjednoczonych 13 lat temu. Po trzech latach pobytu żona niestety zmarła. Od tamtego czasu wiódł samotne, skromne życie na Greenpoincie. We wrześniu ubiegłego roku świat wywrócił się mu do góry nogami.
– Kompletnie teraz nie pamiętam jak to się stało – mówi nam o wupadku pan Jan. Jest sparaliżowany od szyi w dół. Ciągle nie jest w stanie samodzielnie się poruszać, natomiast jest w pełni świadomy.

Fot. Ania Chrostowski

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki