Policja okłamywała rodziców

2008-08-07 8:22

Portugalscy policjanci zajmujący się sprawą tajemniczego zaginięcia Madeleine McCann (w chwili zaginięcia miała 4 l.) przez kilkanaście miesięcy zwodzili rodziców dziewczynki, nie pokazując im istotnych dowodów i zdjęć, które być może pomogłyby rozwiązać zagadkę.

Dopiero teraz śledczy zdecydowali się upublicznić prawie  30 tys. stron z aktami sprawy, zawierającymi bezcenne informacje o poszukiwanej Maddie.

Brytyjskie media od kilku dni starają się odpowiedzieć na pytanie, jak mogło dojść do takiego skandalu?! Nie dość, że portugalscy policjanci oszukali Kate (40 l.) i Gerry'ego (40 l.) McCannów, twierdząc, że w wypożyczonym przez nich (już po zaginięciu Maddie 3 maja 2007 r.) samochodzie zabezpieczyli ślady DNA dziewczynki, to wyszło na jaw, że zrobili to tylko po to, by rodzice przyznali się do zabójstwa ukochanej córeczki. To nie ostatnia z szokujących metod prowadzenia śledztwa stosowana przez portugalskich detektywów.

Kiedy w lipcu ubiegłego roku na policję zgłosiła się Holenderka twierdząca, że widziała Made- leine na stacji benzynowej, na której pracowała - nikt nie pokazał zdesperowanym rodzicom dziecka nagrania z kamer przemysłowych, na którym widać poszukiwaną lub łudząco podobną do Maddie dziewczynkę. Policjanci nie wspomnieli też, że kobiecie udało się z nią porozmawiać i że płynnie posługująca się angielszczyzną czterolatka zapytała wtedy: "Czy wiesz, gdzie jest moja mamusia?". Gdy Holenderka wskazała palcem na kobietę, z którą dziewczynka przyszła - ta odpowiedziała: "To nie jest moja mamusia. Ona zabrała mnie od mojej mamusi". Na samym końcu sklepowa miała zapytać dziecko o imię. Według policyjnych akt dziewczynka odpowiedziała, że ma na imię Maddie. Dlaczego o tym rodzice dowiedzieli sie dopiero teraz?

Również w tym tygodniu po raz pierwszy opublikowano zdjęcie łóżeczka w apartamencie portugalskiego kurortu Praia da Luz, z którego zniknęła czterolatka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki