Rosja przeprowadziła test nowego pocisku Burewiestnik. Nazywa się go "latającym Czarnobylem"
„To mały latający Czarnobyl. Kolejna broń science fiction, która będzie wprowadzać destabilizację i z którą trudno będzie sobie radzić w ramach kontroli zbrojeń” - powiedział cytowany przez "The New York Times" Jeffrey Lewis, ekspert ds. nierozprzestrzeniania broni jądrowej z Middlebury College, odnosząc się do nowej rosyjskiej broni. Chodzi o pocisk manewrujący 9M730 Burewiestnik z napędem nuklearnym. Jak poinformował szef sztabu generalnego rosyjskich sił zbrojnych gen. Walerij Gierasimow, Rosja 21 października przeprowadziła udany test tej rakiety. Według Kremla pocisk przeleciał 14 tys. km i pozostawał w powietrzu przez około 15 godzin, jego trajektoria nie jest przewidywalna, a systemy obrony powietrznej nie są w stanie sobie z nim poradzić.
ZOBACZ TEŻ: Atak dronów na Rosję! Zamknięte lotniska w Moskwie, wybuchy w stolicy
"Nowoczesność naszych sił odstraszania nuklearnego jest na najwyższym poziomie"
„To unikatowy produkt, którego nie ma nikt na świecie” – powiedział Władimir Putin podczas spotkania z Gierasimowem, co widać na nagraniu wideo opublikowanym przez Kreml. „Musimy określić potencjalne zastosowania i rozpocząć przygotowywanie infrastruktury do rozmieszczenia tej broni w naszych siłach zbrojnych" - dodał rosyjski przywódca. Dodatkowo w ciągu ostatniego tygodnia rosyjskie siły zbrojne przeprowadziły ćwiczenia nuklearne. „Nowoczesność naszych sił odstraszania nuklearnego jest na najwyższym poziomie. Cóż, prawdopodobnie nie byłoby przesadą stwierdzenie, że jest ona na wyższym poziomie niż wszystkich państw posiadających broń jądrową” - powiedział wówczas Putin.
Burewiestnika okrzyknięto "latającym Czarnobylem" po kilku katastrofach testowych, które – według zachodnich źródeł wywiadowczych – mogły wiązać się z uwolnieniem materiałów radioaktywnych. Najgłośniejszy incydent miał miejsce w sierpniu 2019 roku w pobliżu Nienoksy, gdzie podczas próby silnika doszło do eksplozji z udziałem materiałów promieniotwórczych. Zginęło wtedy kilku rosyjskich naukowców i inżynierów. Właśnie wtedy zachodnie media zaczęły używać terminu „flying Chernobyl”