RAPORT po zatonięciu Bułgarii: 94 dzieci i 13 kamizelek

2011-08-03 13:50

Były rażące naruszenia zasad bezpieczeństwa w transporcie rzecznym. Takie są ustalenia rosyjskiej prokuratury po kontroli przeprowadzonej po zatonięciu na Wołdze statku wycieczkowego Bułgaria. Dostało się nie tylko armatorowi jednostki, która zabrała na dno ponad 100 osób, ale całej flocie pływającej na Wołdze.

Najnowsze z działu

HORROR NA DRODZE

Tragiczny wypadek przy polskiej granicy z Czechami. Nie żyje jedna osoba!

Groza w Niemczech

Toksyczna chmura unosi się nad miastem. Płonie fabryka obróbki metali

Wojna na Ukrainie

Jednak będą negocjacje Ukrainy z Rosją? Zaskakujące słowa generała

Nabrała... prawie wszystkich

32-latka udawała 13-latkę! Chodziła do trzech szkół

Skąd on to wiedział?!

Szok! Orangutan został lekarzem. "Naprawdę wyleczył chorobę"

Wnioski zapisane w rosyjskim raporcie powodują, ze włos jeży się na głowie.

Ponad 700 statków pasażerskich kursujących systematyczne na Wołdze ma ponad 30 lat. Są one często przeładowane, nie mają dość sprzętu ratunkowego, a ich załogi nie są kompletne - takie zarzuty można wyczytać z komunikatu.

Co równie istotne, mimo zatonięcia Bułgarii, nikt nadal nie dba o bezpieczeństwo – a nawet nie próbuje stwarzać pozorów, ze wszystko jest w porządku.

Podczas kontroli były przykłady wręcz skrajnego łamania zasad bezpieczeństwa. Na statku którym w rejs wyruszyło 94 wychowanków domu dziecka, było... 13 kamizelek ratunkowych!

Kreml zarządził inspekcję

Inspekcja stanu floty statków wycieczkowych na pływających Wołgą została zarządzona dzień po katastrofie Bułgarii, w której zginęło ponad 120 osób. Polecenie sprawdzenia wszystkich statków wydał sam prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew.

Do Floty Kaspijskiej zastrzeżenia miał też Władimir Putin. Po 10 lipca, jeszcze przed podaniem wstępnych możliwych przyczyn katastrofy Bułgarii, premier grzmiał na konferencji prasowej, że do tragedii doszło przez: "nieodpowiedzialność, niefrasobliwość, chciwość i karygodne naruszenie standardów".