Rodzina z Ukrainy z dzieckiem chorym na białaczkę uciekła przed wojną. Dogoniła ich w Izraelu. Matka, babcia i troje dzieci nie żyją
"Nadal nie rozumiem, co się dzieje, nadal w to nie wierzę". Tak Artem Buryk, którego rodzina zginęła w ataku na blok w Izraelu, mówi dziennikarzom "The New York Times". Mężczyzna walczy w ukraińskiej armii od trzech lat. Córkę i jej matkę Marię wraz z babcią wysłał z Odessy do Izraela. "Naprawdę myślałem, że tam będą bezpieczne" - rozpacza mężczyzna. Rodzina pojechała do Izraela także po to, by kontynuować leczenie białaczki, na którą cierpiała 7-letnia Anastazja. Wydawało się, że zły los się odwrócił i udało się uciec przed wojną. Ale wojna znalazła całą rodzinę tam, gdzie jej się nie spodziewali.
"The New York Times" rozmawia z ojcem zabitej rodziny. Był pewien, że jego bliscy będą bezpieczni
Anastazja rozpoczęła w Izraelu kosztowną, wyniszczającą terapię. W szpitalnym łóżku często zasypiała z uśmiechem na twarzy, mimo bólu – wspominają wolontariusze. Jej matka błagała o pomoc w sieci, publikując zdjęcia dziewczynki, a nawet filmiki z ojcem dziecka, żołnierzem ukraińskiej armii, który między frontem a przepustkami prosił o wsparcie. Jak relacjonuje dalej "NYT", w maju 2024 r. do rodziny dołączyli kuzyni dziewczynki – 14-letni Illia i 10-letni Kostiantyn. Ich matka, Hanna Pieszkurowa, zdecydowała się ich wysłać z Odessy, bo dzieci „płakały z powodu nieustannych alarmów”. Uchodźcy z Ukrainy wierzyli w skuteczność Żelaznej Kopuły – systemu obrony, którego zazdrościł im cały świat. „To nie Ukraina – tutaj nie jest aż tak strasznie” – powtarzano sobie nawzajem. Ale po izraelskim ataku lotniczym na Iran, Teheran odpowiedział bezprecedensową salwą rakiet. 15 czerwca o poranku jeden z pocisków uderzył w wielopiętrowy budynek w Bat Jam, w którym mieszkała rodzina. Zginęli wszyscy: Maria, jej córka Anastazja, babcia Olena, oraz kuzyni Illia i Kostiantyn. „Co wieczór powtarzałem jej: kochanie, pójdziemy razem na ryby. Tylko my dwoje. Ryby, ryby, ryby...” - powiedział jeszcze Artem Butryk amerykańskim dziennikarzom, wspominając rozmowy z córeczką.