Rozlew krwi na Ukrianie. Zabiła go ostatnia bomba

2014-06-23 4:00

Gdy politycy próbują zakończyć rozlew krwi, niewinni cywile giną! Pięciolatka Arsenija Danchenkę z mamą zabiły pociski moździerzowe.

- Ogłaszamy rozejm i wzywamy separatystów do zaprzestania ataków! - ogłosił Petro Poroszenko (49 l.).

Zobacz: Ukraina ocieka krwią. Separatyści zestrzelili samolot wojskowy. Prezydent Poroszenko ogłosił żałobę narodową

Na plan prezydenta zgodził się nawet Władimir Putin (62 l.). Strzały miały zamilknąć w sobotę, lecz gdy minęła północ, w Słowiańsku rozgrywały się dramatyczne sceny. O życie walczył Arsenij Danchenko (†5 l.). Bawił się na podwórku, gdy jego mama Nadieżda (†29 l.) dowiedziała się o zbliżającym się ostrzale z pocisków moździerzowych. Siły rządowe atakowały separatystów. Popędziła przed dom, by zabrać dziecko i uciec. Pocisk eksplodował tuż obok nich. Kobieta zginęła, dziecko trafiło do szpitala. Lekarze operowali je przez pięć godzin, ale Arsenij zmarł. Zdjęcie chłopca na łożu śmierci obiegło świat, gdy politycy ogłaszali rozejm. A odpowiedź separatystów na pokojową ofertę brzmi: żadnego rozejmu nie ma i nie będzie.

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki