"Myślałem, że takie rzeczy dzieją się w krajach trzeciego świata" - mówi wstrząśnięty mieszkaniec Miami o tym, co wydarzyło się w mieście w czwartek ranu czasu polskiego. W USA była wówczas noc. Pierwsze doniesienia mówiły o częściowych zawaleniu się 12-piętrowego wieżowca nad oceanem. Kolejne były coraz bardziej dramatyczne, a zdjęcia z miejsca tragedii są szokujące. Chociaż na razie potwierdzono oficjalnie tylko jedną ofiarę śmiertelną i 10 rannych, to liczba zaginionych doszła już do 99. Do tragedii doszło w nocy miejscowego czasu, więc niemal wszyscy mieszkańcy byli w swoich domach. W mediach mnożą się apele o pomoc w szukaniu zaginionych. Wśród nich jest wielu mieszkańców Ameryki Południowej. Miejsce było nazywane nawet "małą Argentyną".
NIE PRZEGAP: Bitwa morska Rosji z Wielką Brytanią! Co wydarzyło się na Morzu Czarnym? Nowe informacje
Na liście zaginionych znajduje się bliska rodzina prezydenta Paragwaju, a konkretnie Sophia López Moreira Bó, siostra pierwszej damy tego kraju z mężem i trójką małych dzieci. Poszukiwani byli też znani aktorzy z Argentyny Gimena Accardi i Nico Vázquez, ale dziś okazało się, że cudem ocaleli, ponieważ w momencie katastrofy byli akurat na parkingu. "Dziękujemy Bogu za ten cud" - piszą w mediach społecznościowych. Cena apartamentu w tym wieżowcu wynosiła 600 tysięcy dolarów. Trwa wielka akcja ratunkowa, spod gruzów nadal słychać głosy. Nie wiadomo, dlaczego doszło do takiej katastrofy, dzień wcześniej 40-letni budynek pomyslnie przeszedł kontrolę budowlaną. Nie było słychać żadnego wybuchu.