Strzelanina na Florydzie. Uzbrojony policjant BAŁ SIĘ interweniować

2018-02-23 12:01

W zeszłotygodniowej strzelaninie na Florydzie zginęło 17 osób a 20 zostało rannych po tym, jak ogień w szkole otworzył 19-letni Nikolas Cruz. Miejscowe władze poinformowały właśnie, że zatrudniony w liceum w Parkland (pod Miami) szkolny policjant, który miał czuwać nad bezpieczeństwem uczniów był obecny na miejscu zdarzenia. Pomimo tego, że był uzbrojony, nie zdecydował się on jednak na podjęcie interwencji w momencie, w którym słyszał odgłos strzałów.    

Przypomnijmy: strzelanina na Florydzie miała miejsce w Parkland, około 80 km od Miami. 19-letni Nikolas Cruz wszedł do szkoły i zaczął strzelać do uczniów. Nastolatek zabił na miejscu 13 osób, pozostała 4 uczniów zmarła w szpitalu. Sprawca masakry postanowił sam w pewnym momencie oddać się w ręce policji. Funkcjonariusze zabezpieczyli przy nim karabin AR-15 oraz cały magazynek amunicji. 19-latek został zatrzymany niespełna godzinę po tym, gdy zaczął strzelać.

Jak poinformował miejscowy szeryf Scott Israel, na miejscu był funkcjonariusz odpowiedzialny za bezpieczeństwo budynku. W momencie masakry znajdował się on jednak na zewnątrz budynków. Jak zdradził: - W kluczowym momencie policjant nie interweniował, mimo że takie osoby są odpowiednio przez nas szkolone aby reagować natychmiast. W tym przypadku zamachowiec nie został unieszkodliwiony.

Tymczasem funkcjonariusz w momencie, w którym usłyszał strzały ruszył w stronę budynku, ale nie zdecydował się do niego wejść. Miał czekać kolejne 4-6 minut, w trakcie których zamachowiec nie przestawał strzelać, podczas gdy powinien, według szeryfa: - Wejść. Dopaść zamachowca. Zabić go.

Policjant został szybko zawieszony w swoich obowiązkach, po czym sam zrezygnował. Nie dostał również wynagrodzenia. Ponadto zawieszeni zostali dwaj inni członkowie ochrony.

Zobacz także: Nauczyciel własnym ciałem osłonił dzieci! Dramatyczna historia ofiar strzelaniny na Florydzie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki