"The New York Times": Izrael ma na celu "zniszczenie samego serca" irańskiego programu nuklearnego
W nocy z czwartku na piątek siły izraelskie przeprowadziły największy w historii atak na irańską infrastrukturę nuklearną. Celem była kluczowa instalacja w Natanz – ośrodek, który od lat stanowi centralny punkt irańskiego programu wzbogacania uranu. Premier Benjamin Netanjahu nie owijał w bawełnę – Izrael uderzył w „główne centrum wzbogacania Iranu”, mając na celu zniszczenie „bijącego serca” jego ambicji atomowych - pisze David E. Sanger z „The New York Times”.
Dlaczego Natanz? Wystarczyłoby kilka tygodni, by osiągnąć 90 proc. czystości uranu, poziom wymagany do produkcji broni jądrowej
Natanz to miejsce, gdzie Iran wyprodukował większość swojego paliwa nuklearnego. W ostatnich latach kraj ten wzbogacał tam uran niemal do poziomu bombowego – 60% czystości. Według wspomnianego autora wystarczyłoby kilka tygodni, by osiągnąć 90%, czyli poziom wymagany do produkcji broni jądrowej. Ostatnie raporty Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) mówiły, że Teheran posiada zapasy wystarczające do budowy nawet dziewięciu głowic. Atak miał więc nie tylko wymiar symboliczny. Jego celem było poważne opóźnienie postępów Iranu i ewentualna likwidacja infrastruktury zdolnej do produkcji materiału rozszczepialnego.
ZOBACZ TEŻ:
Jest reakcja Iranu na atak Izraela! "Stanowcza i ostra odpowiedź"
Czy atak się powiódł? Iran przyznaje, że są uszkodzenia. Ale możliwa eskalacja bez istotnych efektów?
To pytanie pozostaje otwarte. Sam Iran przyznał, że są zniszczenia: "Atak zniszczył kilka elementów tego obiektu. Trwa dochodzenie, w trakcie którego oceniona zostanie skala uszkodzeń" - podała irańska agencja atomistyki już po publikacji "NYT".
Jak zauważał wcześnie, hala z wirówkami w Natanz znajduje się 50 metrów pod ziemią, pod warstwami wzmocnionego betonu. Czy izraelskie uderzenia rzeczywiście zniszczyły sprzęt? Dowiemy się być może za dni, a może i tygodnie. Jeśli jednak uszkodzenia okażą się niewielkie, może się okazać, że Tel Awiw zaryzykował ogromną eskalację konfliktu w zamian za tylko roczne lub dwuletnie opóźnienie. Tym bardziej że według "The New York Times" nie wiadomo, czy celem był również Fordow – drugi, znacznie trudniej dostępny ośrodek, ukryty pół kilometra pod górą, na terenie bazy Gwardii Rewolucyjnej. To tam Iran przechowuje najnowocześniejsze wirówki.
Amerykańscy dziennikarze przypominają, że to nie pierwszy raz, gdy Izrael i Stany Zjednoczone próbują sabotować irański program nuklearny. Przypomnijmy operację „Olympic Games” z początku lat 2000 – wspólny cyberatak z użyciem wirusa Stuxnet, który zniszczył setki wirówek. Skutek? Opóźnienie o rok, może dwa. Późniejsze zamachy na naukowców, sabotaże techniczne – wszystko kończyło się jedynie czasowymi trudnościami. Iran za każdym razem odbudowywał swój potencjał. Przełom przyniósł dopiero układ nuklearny z 2015 roku. Dzięki niemu Iran ograniczył wzbogacanie uranu do 3,67% i pozbył się 97% zgromadzonego materiału. Wymusiło to praktyczny paraliż produkcji bombowego uranu.
Ale w 2018 roku USA wycofały się z porozumienia pod rządami Donalda Trumpa. Irańczycy wykorzystali okazję, by ruszyć z programem pełną parą, instalując nowoczesne wirówki i przywracając wzbogacanie do poziomów niepokojąco bliskich militarnym.
Komentarz "The New York Times" może niepokoić. Netanjahu ogłosił, że zagrożenie dla Izraela stało się zbyt poważne, by czekać. Ale krytycy wskazują, że ten atak może jedynie przyspieszyć to, czego Izrael chciał uniknąć: wyjście Iranu z Układu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej, pełne utajnienie programu i gwałtowne przyspieszenie prac nad bronią jądrową.