Izrael bombarduje Iran, najważniejsi generałowie i naukowcy zabici. Trwa oczekiwanie na odwet Teheranu, który groził żołnierzom USA
Stało się - Izrael dziś, 13 czerwca nad ranem w ramach operacji Powstający Lew zaczął zmasowany atak na Iran, którego nie można nazwać inaczej, niż tylko wypowiedzeniem pełnoskalowej wojny. Pociski rakietowe spadają na kilkadziesiąt miejsc w całym kraju, a według wielu doniesień czołowi generałowie i naukowcy zajmujący się rozwojem irańskiego programu nuklearnego (będącego, przynajmniej oficjalnie, powodem ataku i kością niezgody) zostali zabici. Eksplozje według "The New York Times" miały miejsce w sześciu bazach wojskowych oraz w ośrodku nuklearnym w Natanz. Premier Benjamin Netanjahu ogłosił, że ataki miały charakter prewencyjny, a ich celem jest uniemożliwienie Iranowi zdobycia broni atomowej, bo ta zagrażałaby istnieniu Izraela.
Sekretarz stanu USA: "Nie jesteśmy zaangażowani w ataki na Iran"
Iran nie ukrywa, że prowadzi swój program nuklearny, a przez ostatnie miesiące trwały w tej sprawie bezowocne pertraktacje ze Stanami Zjednoczonymi, domagającymi się od Teheranu rezygnacji z badań. "Iran nie może jej mieć" - powtarzał Donald Trump, odnosząc się do broni nuklearnej, podczas gdy Teheran utrzymuje, że jego program nie ma charakteru wojskowego.
Prezydent USA dosłownie tuż przed atakiem podkreślał, że chce rozwiązania dyplomatycznego, choć wcześniej wprost groził wojną. Jednak teraz USA zapewniają, że nie mają z bombardowaniem Iranu nic wspólnego: "Dzisiaj wieczorem Izrael podjął jednostronne działania przeciwko Iranowi. Nie jesteśmy zaangażowani w ataki na Iran, a naszym najwyższym priorytetem jest ochrona amerykańskich sił w regionie" - napisał w oświadczeniu sekretarz stanu Marco Rubio.
USA będą wciągnięte do wojny? Trump wcześniej groził "bombardowaniem, jakiego wcześniej nie widzieli", a Iran Ameryce - "ciosem"
W marcu Trump zagroził Teheranowi w razie odmowy zawarcia umowy o programie atomowym "bombardowaniem, jakiego wcześniej nie widzieli". Iran w odpowiedzi zagroził Ameryce "ciosem". Potem przedstawiciele Teheranu stwierdzili, że jeśli Izrael naprawdę zaatakuje, oni mogą wziąć na celownik amerykańskie bazy wojskowe. Jeśli tak się stanie, może dojść do poważnej eskalacji, której skutki trudno przewidzieć. Na razie na odpowiedź Iranu szykuje się głównie Izrael. Obywatele otrzymali wiadomości na telefon o ekstremalnym zagrożeniu, nakazano im udać się w rejon schronów. Wojsko Izraela gromadzi się blisko granic w obawie o inwazję lądową. Odwet będzie na pewno i niestety można się spodziewać, że nie tylko w Izraelu. Iran już ogłosił, że wśród ofiar nalotów na osiedla mieszkaniowe są dzieci, gniew w regionie i wśród ludzi rozsianych po całym świecie na pewno osiągnie apogeum. Odpowiedź będzie surowa i zdecydowana - informuje agencja Reutera, powołując się na źródło w irańskich służbach bezpieczeństwa.
