Trzeba dotrzeć do dziecka

2013-09-07 20:00

Polonia jest wstrząśnięta po tragicznej śmierci młodego Polaka z Connecticut, który w ubiegłym tygodniu odebrał sobie życie. Bartek Palosz (15 l.) nie wytrzymał presji ze strony kolegów ze szkoły, którzy się z niego naśmiewali. Nasz rodak padł ofiarą bullyingu. Eksperci zwracają uwagę, że jest to bardzo duży problem, który - jeżeli nie zostanie odpowiednio wcześnie zahamowany przez dorosłych i władze szkół - może doprowadzić do kolejnych nieszczęść, podobnych do tego, jakie spotkało Bartka i jego rodzinę. W świetle ostatnich wydarzeń, które do granic możliwości poruszyły polskie społeczeństwo, rozmawiamy z psychologiem Elżbietą Kuźniar, która podpowiada rodzicom można spróbować zaradzić takim tragicznym sytuacjom. Jednocześnie mówi o tym, z jakimi problemami najczęściej trafiają do niej polscy imigranci...

- Jakie sygnały daje dziecko, które jest zastraszane w szkole przez rówieśników?

- Dziecko, które nie radzi sobie z problemami w szkole istotnie daje sygnały. Jednak my dorośli nie zawsze je zauważamy i jesteśmy w stanie wychwycić. Zazwyczaj w takich sytuacjach dziecko jest smutne, nie chce się dzielić informacjami. Wydaje mu się, że sprawa, która go dotyczy jest bez wyjścia. Po prostu wstydzi się odtrącenia przez kolegów w szkole. Zastraszane dziecko w szkole izoluje się w swoim smutku. Unika kontaktu wzrokowego oraz pytań, które padają ze strony opiekunów.

- Co możemy zrobić żeby pomóc dziecku, które jest szykanowane przez rówieśników?

- Najważniejsza rzecz to rozmawiać z dzieckiem, namówić na wspólną szczerą rozmowę. Jeśli nie będziemy mogli sami porozumieć się z dzieckiem to, gdy zauważymy że coś dziwnego się dzieje, natychmiast należy udać się do szkoły i porozmawiać z nauczycielami. Wspólnymi siłami z pewnością uda się pomóc dziecku. Musimy zrobić tak, aby przez osoby życzliwe dotrzeć do dziecka i spróbować rozwiązać jego problem.

- Od października będzie pani prowadziła cykl spotkań w formie warsztatów. Proszę powiedzieć, czym one się równią od tradycyjnych spotkań z psychologiem?

- Warsztaty mają charakter interaktywny to znaczy, że uczestnicy poprzez zadawane pytania mają wpływ na ich treść. Można zadać pytanie, można też napisać je na kartce anonimowo. Podczas zajęć podpowiadam, jakie ćwiczenia można robić żeby radzić sobie ze stresem.

- Na pierwszych zajęciach zaczniemy od depresji, ponieważ jest to choroba, która dopada nas właśnie jesienią. Powiem, jakie są jej symptomy i co robić, aby się przed nią ustrzec oraz gdzie udać się po pomoc, kiedy zaczynamy obserwować u siebie jej objawy.

- Czy zgodzi się pani ze stwierdzeniem, że Polonia krępuje się spotkań z psychologiem?

- Niestety tak. Panuje takie przekonanie, że do psychologa przychodzą nienormalni, a nikt przecież nie chce uchodzić za nienormalnego nawet we własnym przekonaniu. Dlatego często się zdarza, że zamiast na wizytę do psychologa ludzie trafiają do sklepu monopolowego i zaczynają pić. Często sięgają również po narkotyki, po zażyciu których życie nabiera innych barw i łagodzi ból psychiczny. Ból łagodzi, ale na chwilę a problem pozostaje nierozwiązany. Mogę tylko dodać, że w Polsce funkcjonuje podobna teoria na temat spotkań z psychologiem czy psychiatrą. Szkoda, bo nasza pomoc w wielu sytuacjach jest nieoceniona, a to że ktoś sobie nie radzi bo znalazł się w kryzysie wcale źle o nim nie świadczy. Wielu ludziom pomogłam, dysponuję skutecznymi metodami w zakresie sytuacji trudnych i nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że ktoś, kto nie radzi sobie w życiu jest nienormalny.

- Z jakimi problemami przychodzą do pani Polacy, mieszkający na obczyźnie?

- W Nowym Jorku tak jak i w Polsce i na całym świecie problemy są podobne. Tu w większości moimi pacjentami są mężczyźni. Specjalnie się temu nie dziwię, bo to przecież płeć słaba. Moi pacjenci mają problemy z żonami, dziewczynami, pracą, alkoholem, nie potrafią sobie poradzić ze śmiecą bliskich. Do tych wszystkich problemów dochodzi tęsknota za krajem. Właśnie to w dużej mierze jest największym problemem Polonii, mieszkającej za granicami kraju.

- Często bywa tak, że my imigranci idealizujemy to, co zostawiliśmy w rodzinnym kraju. Nie pamiętamy o złych rzeczach. Czy ma pani sposób jak uwolnić się o takiej wyimaginowanej tęsknocie?

- Ja stosunkowo niedawno przyjechałam z Polski mam świeże spojrzenie na nasz kraj, ale nie przekonuję moich pacjentów, że jest tam źle, że nie ma do czego wracać, bo to ich nie przekona. Tak jak pani powiedziała ludzie wyolbrzymiają to, co zostawili. Tak naprawdę tęsknią za swoją iluzją a nie rzeczywistością i to jest problem, ale mam na to sposób. Wszystkich zainteresowanych zapraszam na warsztaty lub spotkania indywidualne. Dla wszystkich, którzy są ciekawi, mają potrzebę rozwoju osobistego, dla tych, którzy chcą znaleźć receptę na spokojniejsze życie, życie bez stresu, dla tych, którzy mają problemy i szukają rozwiązań, wreszcie dla tych, którzy chcą miło spędzić czas a przy okazji czegoś się dowiedzieć.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki