- Mogliśmy w świetle prawa zestrzelić rosyjskie samoloty! - grzmiał sekretarz stanu USA John Kerry (73 l.), komentując to, co w minionym tygodniu działo się nad Bałtykiem. Zaczęło się we wtorek, gdy obok amerykańskiego niszczyciela w niebezpieczny sposób wielokrotnie przelatywały rosyjskie maszyny - Su-24 i śmigłowiec. Ich odległość od okrętu w pewnym momencie wynosiła dziewięć metrów! Samoloty były ustawione w takim szyku, jakby ćwiczyły atak.
ZOBACZ TEŻ: Rosyjskie samoloty nad Bałtykiem. Antoni Macierewicz: agresywne zamiary wobec Polski
W czwartek rosyjski myśliwiec podleciał tak blisko maszyny USA, że można było mówić o przechwyceniu jej. USA nazwały incydenty prowokacjami, Rosja zaprzecza, by doszło do naruszenia zasad bezpieczeństwa i wykroczenia poza rutynowe działania.