Aaron Orozco służył przez cztery lata w amerykańskiej armii. Był członkiem Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych i stacjonował w Camp Pendleton w latach 2001-2005. 38-latek miał za sobą trzy misje w Iraku i Afganistanie. W pewnym momencie postanowił jednak rzucić armię i założyć rodzinę. Od przeszło czterech lat dorabiał jako kierowca Ubera.
Śmierć pod supermarketem
Jak informuje portal interia.pl, do tragedii doszło w jednej z dzielnic Los Angeles, na parkingu pod supermarketem. To tam Orozco miał wdać się w sprzeczkę z dwoma mężczyznami, których przewoził. Werbalne zaczepki szybko przerodziły się w konfrontację fizyczną. Gdy wysiedli oni z samochodu i zaczęli się okładać, jeden z pasażerów wyciągnął broń i strzelił do 38-latka.
Tamtejsza policja poinformowała, że napastnik postrzelił 38-latka i odjechał należącą do niego hondą. Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce zdarzenia, znaleźli jedynie weterana z raną postrzałową górnej części tułowia. Niestety, jego życia nie udało się już uratować...
Funkcjonariusze znaleźli samochód porzucony w pobliżu miejsca zdarzenia. Obaj podejrzani wciąż pozostają jednak na wolności.
Poruszające słowa żony
Głos w sprawie zabrała sama firma przewozowa. - Nasze serca są z rodziną pana Orozco w tym trudnym dla niej czasie - podkreślono w oświadczeniu. - Zablokowaliśmy konto pasażera i współpracujemy w tej sprawie z organami ścigania - przekazali pracownicy przedsiębiorstwa.
Krótkiej wypowiedzi udzieliła mediom żona zamordowanego kierowcy. Jej słowa łamią serce! - To jakiś koszmar, wydaje mi się to niemożliwe. Nie byłam jeszcze w stanie powiedzieć o tym dzieciom (zmarły osierocił 9-letniego syna i 3-letnią córkę - red.).