Kiedy cztery lata temu Melania Trump dowiedziała się, że jej mąż wygrał wybory i niespodziewanie został nowym prezydentem USA, podobno rozpłakała się i nie były to łzy szczęścia. Przez te cztery lata wydarzyło się bardzo wiele i jeśli anegdota o płaczu z książki "Ogień i furia. Biały Dom Trumpa" jest prawdziwa, to można powiedzieć, że Melania miała rację. Upokorzenia związane z ujawnianymi romansami męża, jego niezliczone gafy, Russiagate, impeachment, a na koniec demolka Kapitolu.
NIE PRZEGAP: Królowa brytyjska sprzedaje SKARPETY! Rodzina królewska ma problemy FINANSOWE
Przez to wszystko według najnowszego sondażu CNN/ORC Trump cieszy się obecnie jedynie 33-procentowym poparciem, podczas gdy w 2018 roku wynosiło ono 57 proc. A antypatia większości społeczeństwa do prezydenta przekłada się na stosunek do jego żony. Tylko 47 proc. badanych w wyżej wymienionym sondażu wyraziło poparcie dla Melanii. To o wiele gorszy wynik niż ten, który w ostatnich dniach swojego urzędowania miały poprzednie pierwsze damy. Michelle Obama (57 l.) cieszyła się wówczas 69-procentowym poparciem, Laura Bush (75 l.) 67-procentowym, Hillary Clinton (74 l.) 56-procentowym. Melania nie miała z nimi szans.