woda

i

Autor: Shutterstock

co się stało?!

Wypił butelkowaną wodę na wakacjach. Po powrocie do domu skończył w grobie

2023-08-02 11:47

Wakacyjny, rodzinny wypad do miasta Peja na Cyprze Colina Greenway'a zakończył się dla niego tragicznie. 63-letni Brytyjczyk w pewnym momencie wyjazdu musiał zostawić rodzinę i szybciej wrócić do domu. Tam poczuł się tak źle, że trafił do szpitala, gdzie wykryto u niego groźną bakterię. Jak ustalono, najprawdopodobniej pojawiła się w jego organizmie po wypiciu nieprzegotowanej wody z butelki właśnie na Cyprze. Gdy po kilku dniach przyjmowania leków stan Colina Greenway'a się poprawił, wypuszczono go do domu. Tam po powrocie (zgodnym z pierwotnym terminem) jego ciała znalazła córka...

Wakacje na Cyprze dla rodziny z Wielkiej Brytanii zakończyły się prawdziwą tragedią. 63-letni Colin Greenway ze swoją 62-letnią żoną Sue, dziećmi - 33-letnią Ellen i 26-letnim Matthew oraz 83-letnią teściową, Ann, wybrali się tam pogrzać w zdecydowanie wyższych temperaturach i bardziej słonecznych warunkach niż w domu. W trakcie wypoczynku mężczyzna zmuszony był zostawić jednak ukochanych i wrócić wcześniej do domu. Tam poczuł się na tyle fatalnie, że po konsultacji z lekarzem trafił do szpitala. Badania wykazały, że mężczyzna ma infekcję wywołaną przez bakterię Campylobacter. Można się jej nabawić, m.in. pijąc nieprzegotowaną wodę, jedząc niedogotowane mięso lub owoce morza. W przypadku 63-latka miało chodzić właśnie o wypicie nieprzegotowanej, butelkowanej wody podczas wakacji na Cyprze.

Mężczyźnie przepisano leki, a kiedy jego wyniki badań poprawiły się, odesłano go do domu. Cztery dni później Colin Greenway już niestety nie żył. Zmarł na zatorowość płucną. Jego ciało w mieszkaniu znalazła córka po powrocie z wakacji.

Zobacz: Poszła zobaczyć wieżę Eiffla. Została brutalnie zgwałcona przez pięciu mężczyzn!

Opisujący sprawę portal dziennika "The Mirror" poinformował, że żona zmarłego, która jest emerytowaną lekarką, zwróciła uwagę na dawkę leku stosowanego w celu zmniejszenia ryzyka powstania zakrzepów krwi, którą przepisano jej mężowi. Okazało się, że młody lekarz pracujący w szpitalu, omyłkowo zalecił 63-latkowi połowę zwykłej dawki preparatu. - Tam był absolutny bałagan, ale najbardziej martwię się tym, że gdybym nie była lekarzem, to by nie wyszłoby na jaw - powiedziała.. Okazało się również, że młodszy lekarz nie konsultował z nikim dawek leku, które przepisał pacjentowi.

Sprawdź: Nie posłuchał ratowników i zginął, zjeżdżając z basenowej zjeżdżalni. Wstrząsające wideo!

Kobieta zgłosiła sprawę. Po dochodzeniu koroner rejonu Yvonne Blake oceniła, że kolejne osoby mogą umrzeć, jeśli szpital nie zmieni swojego podejścia do opieki nad pacjentami. Govindan Raghuraman, pełniący obowiązki dyrektora medycznego w tejże placówce, przeprosił już rodzinę. Dodał, że szpital "opracowuje konkretne działania, by rozwiać obawy koronera".

wojewódzki konsultant ds chorób zakaźnych na urlopie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki