lek. med. Włodzimierz Bodnar

i

Autor: arc. prywatne

Zmierzyłem się z COVID-19 - teraz przypisuje mi się, że szkodzę pacjentom

2021-07-06 17:44

Jeszcze trzeba będzie poczekać na jednoznaczne naukowe wykazanie, że amantadyna – jeden z najbardziej kontrowersyjnych leków przeciwcovidowych – jest skuteczna. – Poradzimy sobie z kolejną falą epidemii, wiemy, że amantadyna jest skuteczna wobec każdej mutacji koronawirusa – uważa przemyski pulmonolog, twórca i propagator leczenia przyczynowego COVID-19, Włodzimierz Bodnar.

„Super Express”: – Rzecznik praw pacjenta ma zastrzeżenia, że leczy Pan covidowców amantadyną. Może Pan stracić prawo do wykonywania zawodu?

Włodzimierz Bodnar: – Pan Rzecznik, prawnik z wykształcenia, nie ma takiej mocy. Rzecznik zarzuca mi, że narażam na szwank zdrowie pacjentów. Z mojej perspektywy jest wręcz odwrotnie. Dzięki temu, że leczyłem i leczę COVID-19 amantadyną, wielu pacjentów odzyskało zdrowie. Zarzuca mi się m.in., że pacjent nie miał prawa wyboru metody leczenia. Jak to nie miał? Decydował się na nią bez przymusu i świadomie. To rządowe instytucje ograniczając dostęp pacjentów do amantadyny, nie dawały i chyba nadal nie dają prawa do wyboru leczenia. Oskarżenia rzecznika są, odsyłam do strony internetowej mojej przychodni Optima, w moim głębokim przekonaniu – wyssane z palca. Zmierzyłem się z tą chorobą, a teraz przypisuje mi się, że to ja szkodzę pacjentom i ich być może nie leczę...

– Ktoś musiał na Pana donieść do rzecznika.

– Na interwencję rzecznika, jakoby będącą efektem troski o pacjenta, patrzę jako na element całości procesu. Celem jest zdyskredytowanie mnie, jako lekarza oraz amantadyny, jako leku skutecznego w wielu przypadkach COVID-19. To co propaguję nie jest zgodne z oficjalną polityką przeciwepidemiczną, więc nie wykluczam, że na rzecznika nacisk wywarły tzw. wyższe czynniki.

– Rzecznik wykonuje polecenia płynące z tzw. góry?

– Tak, takie mam odczucie.

Pan Tomasz przeżył zderzenie z pociągiem

– Rzecznik praw pacjenta nie zabroni lekarzowi leczenia, ale rzecznik odpowiedzialności zawodowej funkcjonujący przy samorządzie lekarskim może zawiesić prawo do wykonywania zawodu, albo i takiego pozbawić.

– W Okręgowej Izbie Lekarskiej w Krakowie toczy się postępowanie wyjaśniające. Okręgowy Rzecznik nie wskazał mi naruszenia, czyli np. czego się dopuściłem, ale potrzebna jest mu w postępowaniu cała dokumentacja medyczna pacjentów z naszej przychodni.

– Ilu?

– Ponad czterech tysięcy. Stopniowo to drukujemy, jest co drukować, wysyłamy do Krakowa.

– I z pewnością te kilkanaście tysięcy kartek zostanie przeczytanych? Po co to?

– Nie wiem, czy rzecznik przeczyta, czy nie. Sądzę, że te inicjatywy rzeczników zmierzają do tego, bym przestał leczyć amantadyną. Sąd lekarski może ograniczyć czynności w wykonywaniu zawodu, nawet do dwóch lat. Może zawiesić to prawo, do pięciu lat. I w krańcowym przypadku może lekarza pozbawić prawa wykonywania zawodu.

– Po 1989 r. „najwyższy wymiar kary” orzeczono wobec kilkunastu lekarzy. Za nimi nie stali pacjenci. Pan ma ich poparcie.

– I to właśnie daje mi siłę do działania. Popierają mnie nie tylko ci, których wyleczyłem osobiście. Proszę pamiętać, że wielu lekarzy leczyło amantadyną, choć niewielu się do tego przyznaje oficjalnie. Nie chcą mieć kłopotów, bo skoro ja je mam, to oni też by je mieli. Zresztą tak po prawdzie, to tysiącom lekarzy powinno się postawić zarzut leczenia lekami będącymi poza wskazaniami, a tylko mi się wypomina i mojej przychodni. Codziennie setki, tysiące lekarzy stosuje różne leki poza wskazaniami, nie tylko przy leczeniu COVID-19.

– OK. Przejdźmy do badań nad amantadyną prowadzonych przez ośrodki w Katowicach i Lublinie...

– Minister Adam Niedzielski zapewniał w kwietniu, że wstępne wyniki będą znane w ciągu dwóch tygodni. Ktoś może stwierdzić, że je utrudniano. Na tym etapie mogę powiedzieć, że nie mamy wyników tych badań, bo jest za mało pacjentów. Będzie kolejna fala epidemii, to ten problem sam się rozwiąże. Myślę, że do końca roku, najpóźniej do wiosny, poznamy wyniki tych badań.

– Długo trzeba czekać na naukową odpowiedź na pytanie o skuteczności lub jej braku amantadyny. Dopuszcza się warunkowo do obrotu chińskie szczepionki, które nawet nie weszły w III fazę badań klinicznych, ale tego samego nie stosuje się wobec wspomnianego leku. Jedno można stosować, drugie już nie?

– Mamy wiele pism z Ministerstwa Zdrowia wzajemnie się wykluczających. Raz piszą, że stosowanie amantadyny nie jest zalecane albo że takie leczenie ma znamiona przestępstwa, bądź pozwalają na używanie tego leku. Inaczej mówiąc: raz resort pozwala na leczenie, a raz zakazuje. Taka sytuacja wskazuje na totalny chaos w polityce przeciwepidemicznej.

– Czwarta fala epidemii zaleje Polskę?

– Powiem tak: jako lekarze jesteśmy do niej przygotowani. Mamy już spore doświadczenie w leczeniu COVID-19, potrafimy coraz skuteczniej radzić z ciężkimi powikłaniami pocovidowymi. Potrafimy hamować wiele procesów prozapalnych, wykrzepiania, duszność, czy niewydolności narządowych, a to wpływa na całokształt i efektywność leczenia...

– I pewnie amantadyna z wariantem Delta poradzi sobie?

– Wiele razy podkreślałem, że nie jest to jakiś cudowny lek, którym w każdym przypadku można wyleczyć z COVID. Jednak w zakonie Sióstr Misjonarek na Poborzańskiej w Warszawie jak i w Zaborowie stosowano amantadynę w leczeniu mutacji Delta SARS-CoV-2. Udało się wyhamować ognisko zakażenia, a chorzy, którzy przyjmowali amantadynę łagodnie przeszli infekcję. W kilku szpitalach lekarze potwierdzili skuteczność amantadyny w leczeniu zespołów pocovidowych, np. przewlekłego zmęczenia. Sprawdza się także u osób zaszczepionych, gdzie w międzyczasie doszło do zakażenia i ostrego przebiegu choroby. Generalnie ujmując: by osiągnąć sukces w leczeniu covidu trzeba umieć: rozpoznać chorobę, wdrożyć jak najszybciej leczenie i zahamować amantadyną replikację wirusa oraz umiejętnie leczyć powikłania wywołane przez chorobę. Trzeba nam tylko na to pozwolić, bo wtedy poradzimy sobie z kolejną falą epidemii. Bo wiemy, że lek jest skuteczny wobec każdej mutacji SARS-CoV-2.

– A nie jest Panu jakoś przykro, że znalazł się na indeksie, w worku razem z antyszczepionkowcami i innymi kontestującymi epidemię?

– Ja leczę, a nie twierdzę, że pandemia to wymysł i nie ma koronawirusa, który ją wywołał. Cały czas mam głęboką nadzieję, m.in. potwierdzoną badaniami m.in. Instytutu Kocha w Niemczech, by w końcu nikt w Polsce nie blokował tej metody leczenia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły