Kibice ŁKS-u oglądali pojedynek z Lechem w zupełnym milczeniu. Wywiesili za to transparent: "Klub idzie na dno, bilety do góry. To nasza wina? Mamy dość chałtury".
Fani ŁKS są wściekli przede wszystkim na właściciela drużyny Daniela Goszczyńskiego, który zupełnie nie radzi sobie z utrzymaniem zespołu, a na dodatek przed meczem z "Kolejorzem" podwyższył ceny najtańszych biletów aż o 10 złotych. - Za oglądanie tych piłkarzy to nam powinno się płacić, a nie wyciągać od nas kasę - twierdzili.
Piłkarze ŁKS nie wygrali w lidze od 15 września. W sześciu ostatnich meczach nie udało im się trafić do bramki. Sztuki tej dokonał dopiero w 36. minucie pojedynku z "Kolejorzem" Łukasz Madej, który wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Marcinie Klacie. Ale gospodarze znów musieli przełknąć gorycz porażki, bo przy stałych fragmentach gry popełniali fatalne błędy w kryciu, które bezlitośnie wykorzystali najpierw Hernan Rengifo, a później Marcin Zając
- Po prostu brak słów - narzekał Madej.
- Uczulałem moich piłkarzy na to, by uważali przy stałych fragmentach gry - tłumaczył trener ŁKS Mirosław Jabłoński. - Bronimy się przed spadkiem, dlatego gramy bardzo nerwowo.