Połączyły nas awantury

2009-04-01 7:00

Maria Szabłowska (58 l.) rzuciła się w wir pracy. Nie wiedziała, że człowiek, z którym się cały czas wykłócała, zostanie jej mężem. Tylko "Super Expressowi" dziennikarka opowiada swoją prawdziwą historię.

 Tak jak wspominałam, nauczyłam się angielskiego, żeby rozumieć, o czym śpiewa m.in. mój największy idol Elvis Presley (†42 l.). Po liceum zdawałam na orientalistykę, o pracy w radiu nie myślałam. Moja przygoda z eterem była przypadkiem. Razem ze mną na roku była Sylwia Sokorska, córka ówczesnego prezesa Radiokomitetu. Sylwia prowadziła w ówczesnej Rozgłośni Harcerskiej magazyn dla dziewcząt. Poprosiła, żebym przyszła do jej audycji na rozmowę o moim mało znanym wtedy kierunku studiów. Rozmowę prowadził ze mną Tadeusz Sznuk (66 l.), a magazyn oprawiali muzycznie Witek Pograniczny (69 l.) i późniejszy mąż Sylwii - kompozytor Andrzej Korzyński (69 l.). Tadek nagrał tę rozmowę i powiedział, że mam radiowy głos. Gdy wyszłam ze studia Andrzej stwierdził, że szukają dziewczyny do "Studia Rytm", czyli młodzieżowej redakcji muzycznej. Zapytał, czy nie chciałabym z nimi popracować, dodatkowym atutem była moja znajomość angielskiego.

Tak trafiłam do radia i zostałam. Po drodze skończyłam arabistykę i dziennikarstwo. Po latach w radiu poznałam swojego męża, Marka Lipińskiego. Ja pracowałam w "Muzyce i aktualnościach", on był kierownikiem tego programu. To nie była jednak miłość od pierwszego wejrzenia, często kłóciliśmy się, jak mają wyglądać felietony.

Nasza miłość zaczęła się więc trochę z opóźnionym zapłonem, a zaraz potem w 1982 roku urodziła się nam Małgosia. To były burzliwe czasy, nasza znajomość i narodziny córki splatały się z tym, co działo się politycznie. Dobrze się złożyło, że najgorsze czasy spędziłam na urlopie macierzyńskim.

Gdy Małgosia była większa, często zabierałam ją ze sobą do radia. Kiedyś wzięłam ją ze sobą i prowadziłam magazyn muzyczny "Rytm". Powiedziałam, że może robić wszystko, ale jak zapali się czerwone światełko, nie wolno się jej odzywać. W pewnym momencie do studia wszedł mój mąż i nagle usłyszałam taki pełny przejęcia wesoły okrzyk: "tatuś!". Gosia nie wybrała kariery radiowej, chociaż przez chwilę prowadziła w Rozgłośni Harcerskiej hiphopową listę przebojów wraz z druhem Sławkiem. Zaszczepiliśmy w niej pasję do muzyki, ale jak wiadomo każde pokolenie słucha czegoś innego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki