Pięciu lat pozbawienia wolności oskarżyciel chce natomiast dla Stanisława Łyżwińskiego. Pierwszy oskarżony jest o żądanie i przyjmowanie "korzyści o charakterze seksualnym" od działaczek Samoobrony. Łyżwiński zaś m.in. o zgwałcenie kobiety.
Były wicepremier nie przyjechał wczoraj do Piotrkowa Trybunalskiego na kolejną rozprawę. "Super Expressowi" powiedział, że zasypało go i nie mógł wyjechać z domu. Bardziej rozmowna była za to Wanda Łyżwińska. - Nie spodziewałam się innego wyroku przy tak nagłośnionym procesie - skomentowała. I od razu zapowiedziała apelację.