Włoska gwiazda z polskich Mazur

2007-12-20 19:45

W Serie A debiutował w wieku 17 lat. W tym sezonie jest podstawowym graczem pierwszoligowego Cagliari, strzelał gole w meczach z Lazio Rzym i Milanem. To najlepszy napastnik reprezentacji Włoch do lat 21 (7 spotkań - 5 goli).

20-letni Robert Acquafresca kocha jednak nie tylko Italię, ale i Polskę, skąd przyjechała jego mama!

"Super Express": - W Serie A nie ma teraz żadnego polskiego piłkarza, więc nasi kibice mogą kibicować tobie. W końcu w twoich żyłach płynie polska krew.

Robert Acquafresca: - Płynie i to sporo. Moja mama, Ewa Murkowska, jest Polką, pochodzi z Giżycka na Mazurach. Do Włoch przyjechała w 1985 roku, a efektem tego jestem ja (śmiech). Polskę bardzo lubię, byłem tam wiele razy. Jako dziecko przyjeżdżałem z rodzicami praktycznie co rok. Mazury, Warszawa, Tychy. Jeździliśmy wszędzie tam, gdzie jest nasza polska rodzina. Ostatni raz byłem w Polsce trzy lata temu.

- Mówisz całkiem nieźle po polsku. To pewnie zasługa mamyÉ

- Z językiem polskim wiąże się kilka ciekawych historii. Mama opowiadała mi, jakiego zamieszania narobiłem jako dziecko, będąc jeszcze w wózku. Pojechaliśmy na zakupy, poczułem pragnienie i zacząłem wrzeszczeć: "Mamma, mamma, pić, pić!". To była mieszanina włoskiego i polskiego. Tyle tylko, że bardzo podobne słowo do "pić" po włosku oznacza straszne przekleństwo. Pech chciał, że obok wózka przechodziły włoskie zakonnice i omal nie zemdlały z przerażenia, że takie małe dziecko potrafi tak kląć. Zaczęły pytać mamę, co się dzieje, a mama, że dziecko krzyczy po polsku. To je uspokoiło i nawet różaniec mi dały. Mam go do dziś.

- A na imię masz w końcu Robert czy Roberto?

- Robert. Po polsku. Umowa między rodzicami była taka: jak się urodzi chłopak, to imię wybiera tata, Giuseppe. Jeśli dziewczynka, to mama. Wyszedł chłopak, ale tata chciał sprawić mamie przyjemność i nie dał mi "Roberto", a właśnie "Robert".

- Mama mówi, że lubisz polską kuchnię.

- Przepadam za gołąbkami, pyzami z mięsem i barszczem. Najbardziej lubię jednak kiełbasę śląską. Za jednym razem potrafię zjeść cztery sztuki (śmiech).

- Była szansa, żebyś grał dla Polski?

- Kilka lat temu trener Globisz napisał do mnie miły list. Przysłał mini-koszulkę reprezentacji Polski i kilka innych pamiątek, które przechowuję do dzisiaj. Wtedy zacząłem się zastanawiać, ale bałem się, że jak zacznę grać dla Polski, to przez częste wyjazdy nie skończę szkoły. A chodziłem do liceum. Poza tym od 14. roku życia byłem powoływany do reprezentacji juniorskich Włoch. Zżyłem się z kolegami, nie było sensu tego zmieniać.

- Robisz coraz większą karierę, masz pewne miejsce w ataku Cagliari, w tej rundzie strzeliłeś dwa gole. Pewnie najwięcej przyjemności sprawił ci ten strzelony Milanowi?

- No jasne. Tak naprawdę do Cagliari jestem tylko wypożyczony z mojego ukochanego Interu. Temu klubowi kibicował mój dziadek, mój tata, a teraz ja. Gol strzelony Milanowi liczy się w takim razie podwójnie.

- A zagrasz kiedyś w Interze?

- Jestem przekonany, że tak. Mam jeszcze sporo czasu, choć i tak kariera toczy się szybko. Jestem wychowankiem Torino, a w Serie A zadebiutowałem mając 17 lat w barwach Treviso. Niedawno interesowały się mną Arsenal Londyn i Manchester United. Czyli nie jest źle.

- Wracając do języka polskiego. Mama mówi, że lubisz recytować polskie wierszyki.

- Zdarza mi się. Najbardziej podoba mi się ten "Kto ty jesteś? Polak mały!".

Robert Acquafresca
Po polsku jego nazwisko oznacza... "Świeża woda".
Urodzony 11 września 1987 w Turynie
184 cm/67 kg, napastnik
Od 6. roku życia w AC Torino. Po relegacji klubu do drugiej ligi w 2005 prawa do Roberta kupił Inter Mediolan, który wypożyczył go do Treviso. Tam, w sezonie 2005-2006 zagrał 8 meczów w Serie A. Rok później, w Serie B, zagrał dla Treviso 29 meczów i zdobył 11 goli. Od lata piłkarz Cagliari - 14 spotkań - 2 gole w Serie A.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki