Doda wielokrotnie oskarżana była o agresywne zachowanie. W 2011 r. w jednym ze stołecznych klubów miała zaatakować aktorkę i wokalistkę Monikę Jarosińską. Rok później poszarpała się ze swoim byłym agentem Jakubem Majochowskim, a incydent zarejestrowały kamery wideo. W 2014 natomiast, podczas gali „Niegrzeczni” pobiła się z dziennikarką Agnieszką Szulim. Prowadząca min. „Na językach” skierowała sprawę do sądu, proces nadal trwa.
Teraz Doda po raz kolejny zasiadła na ławie oskarżonych. Tym razem sprawę do sadu skierowali warszawscy policjanci, którzy oskarżyli wokalistkę, a także jej byłą współpracownicę Martę B. o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta na służbie – informuje Twoje Imperium. To bardzo poważny zarzut, za co grozi grzywna, ograniczenie wolności, a nawet trzy lata wiezienia.
Jak informuje tygodnik, zeznania obciążające Dodę i jej przyjaciółkę złożyli dwaj stołeczni policjanci Mariusz M. i Łukasz K. Doda i jej towarzyszka nie przyznają się do winy.
Jak informuje tygodnik do zdarzenia doszło w 2013 r. przy ulicy Gawota w Warszawie.
- Moją klientkę oskarżono o zaatakowanie funkcjonariuszy na służbie – poinformował Sergiusz Doniecki, adwokat wokalistki. - Ale to nie ona była wówczas agresywna. Przecież, to ją zaatakowano! - dodał prawnik.
Według jego relacji wokalistka i jej towarzyszka wychodziły z budynku przy ul. Gawota, gdy któryś z mieszkańców wezwał policję na interwencję w sprawie zakłócenia ciszy nocnej - czytamy w tygodniku. Dwaj funkcjonariusze chcieli wylegitymować i przeszukać kobiety. - One nie były pewne, czy mężczyźni są policjantami, wobec czego stawiły opór - oświadczył Sergiusz Doniecki. - gdy zaczęły wzywać pomocy, panowie w mundurach przewrócili na ziemię i skuli kajdankami jedną z nich. Na szczęście moja klientka i osoby trzecie nagrały zdarzenie telefonami komórkowymi. Liczę, że uda nam się wykazać, że nie dokonała zarzuconego jej czynu – powiedział prawnik.