Roman Kłosowski od lat zmaga się z poważną chorobą oczu i z roku na rok ślepnie. Gdy żyła jego żona Krystyna (+83 l.), to właśnie ona pomagała aktorowi w codziennych czynnościach. Czytała mu nawet scenariusz, gdy musiał się przygotować do jakiejś roli. Jednak kiedy zmarła po ciężkiej walce z rakiem, aktor został sam w swoim warszawskim mieszkaniu.
Teraz gdy trudno mu samodzielnie funkcjonować, rodzina pana Romana, która mieszka w Łodzi, stwierdziła, że najlepszym wyjściem z sytuacji jest dom starców w Skolimowie.
- Rodzina chce mnie tam wysłać. Ja już kiepsko widzę na oczy i oni myślą, że sam nie daję sobie rady - mówi "Super Expressowi" aktor. - Nie mają się czym martwić, mam sąsiadkę, która mi pomaga. Poza tym nie chcę tam jechać - dodaje. Aktor jednak zdaje sobie sprawę, że kiedyś nadejdzie ten dzień. - Nie mówię, że tam nigdy nie pojadę. Są tam moi koledzy aktorzy, więc miałbym towarzystwo. Zawsze mogę namówić jakiegoś innego kolegę, żeby przeniósł się do Skolimowa razem ze mną. Byłem tam kiedyś i wiem, jak to wygląda. Nawet kręciliśmy tam jeden z filmów. Jak na razie mogę tam pojechać jedynie na tydzień, ale nie na stałe - tłumaczy nam gwiazdor.
Zobacz: 60-letnia Barbara Sienkiewicz, która urodziła bliźniaki prowadziła teatr dla dzieci