Magda Gessler to postać niezwykle kontrowersyjna w polskim show-biznesie. Restauratorka słynie z ciętego języka i z tego, że nie przebiera w słowach. Gwiazda "Kuchennych rewolucji" chętnie rozstawia innych po kątach, wytyka błędy, czasem wręcz poniża ludzi i świetnie się czuje, panosząc się w cudzych lokalach, ale jej własne interesy są nietykalne. Wiele osób, które były w którejś z kilku prowadzonych przez nią restauracji, wcale nie uważa ich za ideał. Swoimi spostrzeżeniami dzielą się w internecie, co powoduje lawinę hejtu na Gessler.
Sama Gessler zapytana, czy wpuściłaby kogoś do siebie, aby przeprowadził "rewolucję", odpowiada prosto i dosadnie: - Niech spie... ją! Nikt nie będzie u mnie rządził. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do swoich restauracji. Trzeba być autorytetem, żeby pokazywać innym, co jest nie tak. Nie ma takiego autorytetu w Polsce, który by u mnie mógł zrobić rewolucję. Wierzę Maćkowi Nowakowi, ale ostatnio stał się trochę snobem. On jest profesjonalistą i może mi zwracać uwagę, ale niewiele więcej osób. Co najwyżej jeszcze mój syn, bo jest mądrym człowiekiem i siedzi w tym biznesie od lat - mówi nam Magda Gessler i dodaje: - Absolutnie osoby, które nie mają pojęcia, ponieważ są zakochane w tendencjach, modach, świecie czy Ikei, nie robią na mnie wrażenia.
Sprawdź: Kuchenne rewolucje pod lupą eksperta od wizerunku Adriana Zalewskiego