Anna PRZYBYLSKA: W mojej RODZINIE wszyscy UMIERALI na RAKA - WYWIAD

2012-03-16 17:05

Ania Przybylska (34 l.) to aktorka, której nieszczęścia innych nie są obojętne. Dlatego zarejestrowała się w fundacji DKMS jako dawca szpiku kostnego. Z tej okazji specjalnie "Super Expressowi" opowiada o tym, dlaczego boi się raka i jak wygląda jej życie jako matki trójki dzieci.

"SE": - Zarejestrowałaś się wczoraj w DKMS jako dawca szpiku. Dlaczego?

Anna Przybylska: - Decyzję podjęłam bardzo łatwo. Nie da się ukryć, że wszystko odbyło się za namową Dorotki Sekulskiej, która bardzo mocno udziela się w fundacji. Dlaczego teraz? Ponieważ wcześniej byłam w ciąży. W trakcie ciąży można się zarejestrować, natomiast w przypadku kiedy będą potrzebne twoje komórki macierzyste, jest to niemożliwe. Okres ciąży i pół roku po ciąży wyklucza pobieranie materiału do przeszczepu.

- Wiem, że sama często badasz się profilaktycznie? Dlaczego to jest dla ciebie takie ważne?

- Eh... mimo że regularnie płacę składki ZUS, to uwierz mi, że niestety wszystko robię prywatnie. Jest cudownie, szybko, od zaraz. Jak zapłacę, to jest wszystko zrobione z uśmiechem na twarzy. Są testy apteczne, które można wykonywać, ale to nie jest to samo. Ja się badam, ponieważ jestem obciążona genetycznie, zarówno ze strony ojca, jak i matki wszyscy umierali na nowotwór. Badam się również dlatego, bo jestem mamą trójki dzieci i chciałabym się ustrzec przed chorobą. Wiadomo, że schorzenia wcześniej wykryte można skutecznie wyleczyć, dzięki profilaktyce możemy skutecznie przedłużyć nasze życie.

- Jak ty to robisz, że nie widać po tobie zmęczenia, a przecież zajmujesz się na co dzień trójką dzieci...

- Dbam o siebie jak każdy w miarę możliwości. Najważniejsze to dobrze się odżywiać i pić dużo wody mineralnej. Najbardziej bym chciała się wyspać - to moje największe marzenie. Przespać 12 godzin jednym ciągiem... Czekam na ten dzień. Na razie mały nie daje mi przespać całych nocy. Zeszczuplałam, bo dziecko "z cyca" cały czas wyciągało. Poza tym dużo dźwigam. Wyjąć wózek, złożyć, włożyć do bagażnika, wyjąć...

>>>POGRZEB Bogusława MECA - TRANSMISJA w internecie - WIDEO

- Jesteś zwolenniczką operacji plastycznych?

- Umiarkowanie... Ale zabiegi pielęgnacyjne i owszem, jak najbardziej. Wychodzę z założenia, że wszystko jest dla ludzi, oczywiście w granicach zdrowego rozsądku.

- Gdzie zobaczymy się w najbliższym czasie?

- W telewizji na razie nie będę się pojawiać. Nie nagrałam żadnego serialu, który wejdzie do wiosennej ramówki. Czekam na premierę "Boksera", który podobno ma być w święta wielkanocne i "Sępa" - to dwa filmy, w których zagrałam.

- A nie brakuje ci tego natłoku pracy, adrenaliny, tego bycia non stop na planie?

- Strasznie mi brakuje, ale niestety nie jestem na razie w stanie tego pogodzić. Na razie trwa rok szkolny, mały jest mały - dopiero roczek skończy. Może wrócę na "pełen etat", jak stary (Jarosław Bieniuk - red.) przestanie w piłkę grać... Myślę, że to są jego ostatnie dwa lata w piłce nożnej, bo na tyle podpisał kontrakt. A potem podpalę wszystkie jego koszulki i zrobię huczną imprezę (śmiech).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki