Wojciech Gąssowski: Grałem nawet 5 koncertów dziennie

2010-11-30 20:15

Kochał i muzykę, i sport, ale nie wiedział co bardziej. Zdecydował przypadek. Egzaminy na AWF zbiegły się z konkursem dla młodych talentów i został piosenkarzem. Wojciech Gąssowski (67 l.) opowiada "Super Expressowi" o swojej karierze.

Moje życie pozaszkolne dzieliłem między sport i muzykę. Trenowałem szermierkę, piłkę ręczną, nożną, siatkówkę, lekkoatletykę, a nawet grałem trochę w koszykówkę. Nie wiedziałem jednak co robić po maturze. W końcu postanowiłem zdawać egzaminy na warszawski AWF. Okazało się, że w tym samym czasie jest finał konkursu "Szukamy młodych talentów", do którego zakwalifikowałem się. Ku przerażeniu moich rodziców zrezygnowałem z dalszych egzaminów i pojechałem do Szczecina. Dziś tego nie żałuję.

Przeczytaj koniecznie:  Gąsowski w końcu spędzi Święta z rodziną

W Szczecinie zostałem laureatem tego festiwalu. Wyłoniono Złotą Dziesiątkę, w której znaleźli się m.in. Karin Stanek i Czesław Niemen. Potem Czerwono-Czarni zaproponowali mi, żebym przez rok występował z nimi jako solista. Wtedy nie było problemów z frekwencją na koncertach. Były takie dni, że graliśmy w jednym mieście po pięć koncertów dziennie. Pierwszy zaczynał się o godz. 10, a ostatni o 20. Zacząłem zarabiać pierwsze pieniądze. Za jeden występ dostawałem 175 zł, więc w miesiącu trochę się tego nazbierało.

W 1967 r. zacząłem współpracę z zespołem Polanie, który był pierwszym zespołem rhythmandbluesowym w Polsce. Z nimi odbyłem czteromiesięczną trasę po Związku Radzieckim. Ludzie szaleli na naszych koncertach, bo wcześniej nikt tam nie grał takiej muzyki. My nie mogliśmy grać tego, co byśmy chcieli, bo repertuar był o wiele wcześniej ustalony przez organizatorów. Chociaż od czasu do czasu przemycaliśmy jakieś swoje ulubione utwory.

Pamiętam też moją drugą trasę po Związku Radzieckim. To było zaraz po tym, jak założyłem z kolegami zespół Test. Mieliśmy ciągoty do muzyki hardrockowej, a ta muzyka nie była tam akceptowana. Ale w Doniecku zagraliśmy utwór grupy Deep Purple "Child in Time". Jeszcze w trakcie grania tego utworu zasłonili nam kurtynę. Podeszło do nas dwóch mężczyzn. Zagrozili nam, że jeszcze raz coś takiego zrobimy, to przerwą nam trasę i wyślą do domu. Takie to były czasy...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki