Policja ścigała zabójcę, którego... nie było

2009-03-28 16:09

Dwa lata poszukiwań, setki zaangażowanych w sprawę funkcjonariuszy i wreszcie 300 tys. euro nagrody za wskazanie sprawcy serii makabrycznych morderstw. Policjanci chcieli za wszelką cenę schwytać przestępcę, który tak naprawdę... nigdy nie istniał. Jak to możliwe?

Niemiecka policja od dawna poszukiwała kobiety odpowiedzialnej za blisko 40 przestępstw. We wszytskich przypadkach po badaniach okazywało się, że zabezpieczone ślady DNA są identyczne, a więc... za morderstwami stoi ta sama osoba.

Sprawa nabrała tempa, gdy zamordowano policjantkę. Przez dwa lata kilkuset policjantów w sześciu niezależnych grupach szukało kobiety, której ślady biologiczne zostały znalezione na miejscu przestępstw w różnych krajach Europy, m.in. w Niemczech, Austrii, Francji i Belgii.

Jednak w zeszłym roku pojawiły się pierwsze wątpliwości. Elementy nowych spraw kompletnie do siebie nie pasowały. Funkcjonariusze zaczęli więc zastanawiać się, czy używane do pobierania śladów DNA waciki są dobrze przygotowane.

Po dochodzeniu okazało się, że cały czas policja ścigała... bezmyślną pracownicę fabryki, w której produkowano i pakowano waciki do pobierania próbek. Była niechlujna i zamiast sterylnie pakować, zostawiała na wszystkim swoje ślady. Tym sposobem jej DNA pojawiało się we wszystkich przypadkach.

Niemieckie władze zapowiadają, że jeżeli zarzuty potwierdzą się, policja wytoczy producentowi proces.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki