Elżbieta Czyżewska do końca nie wierzyła, że umrze

2010-06-21 11:33

Żyła chwilą. Często powtarzała, że jej tramwaj jeszcze nie nadjechał. Zawsze z papierosem. Paliła jednego za drugim. Nie przyjmowała żadnych uwag. Nawet gdy zachorowała na raka krtani. Wierzyła, że wyzdrowieje - tak wspominają Elżbietę Czyżewską (†72 l.) przyjaciele z USA.

Niestety, polska Marilyn Monroe zmarła 17 czerwca w Presbyterian Hospital w Nowym Jorku. Pozostawiła swoim przyjaciołom kilka zdjęć...

Nikt tak dobrze nie znał Elżbiety Czyżewskiej jak Zofia Żalewska-Bobrowski, wybitny fotograf z Nowego Jorku. Przyjaźniły się od dwudziestu lat. To ona zrobiła ostatnie zdjęcia wielkiej aktorki.

- Dla mnie Elżbieta była piękna. Uwielbiałam fotografować jej twarz i oczy pełne wyrazu. Emanowało z nich takie niesamowite, wewnętrzne światło. Zawsze elegancka. Na wysokiej szpilce. Prawdziwa dama z ogromną klasą - wspomina Żalewska.

Pani Zofia była częstym gościem w jej apartamencie. Tam też niejednokrotnie robiła jej sesje.

- To było przytulne, dwupokojowe mieszkanko w samym sercu miasta. Z jej okien można było zobaczyć Times Square. Trudno się było w nim swobodnie poruszać, gdyż było pełne bibelotów, gazet, płyt, antyków, pamiątek i książek. Po mieszkaniu Elżbiety chodziło się specjalnymi ścieżkami. Tam przenosiłeś się w inny świat, daleki od nowojorskiej wrzawy - wspomina fotografka.

Od 1967 roku, kiedy Czyżewska opuściła Polskę, stała się nieodłączną częścią Polonii. Zawsze zaangażowana w jej działalność społeczną i kulturalną. Zawsze otoczona ludźmi.

- Elżbietę otaczali przyjaciele i znajomi. Miała też adoratorów. Ale tak naprawdę rozdzierała ją samotność. Wystarczy spojrzeć na jej zdjęcia. W swych ogromnych oczach ma bezgraniczny smutek. Ona miała ogromny głód miłości - wspomina zmarłą jej przyjaciółka Małgorzata Potocka (57 l.).

Do końca przy Elżbiecie Czyżewskiej czuwał jej wielki przyjaciel Jerzy Warman, socjolog z Nowego Jorku. Jak mówią Polonusi, nie była to płomienna miłość, ale fascynacja intelektualna. Chodzili razem na imprezy. Przy Jerzym Elżbieta promieniała i była szczęśliwa. On też do końca wspierał ją w jej walce z rakiem, chociaż Czyżewska bagatelizowała chorobę. - Nawet jeśli było bardzo źle, Elżbieta nigdy się nie żaliła. To nie było w jej stylu. Nigdy nie mówiła o bólu czy chorobie. Dzielnie znosiła wszystkie zabiegi. Wierzyła, że wyzdrowieje. Myślę, że zabiły ją papierosy. Kopciła jednego za drugim. Zawsze miała przy sobie swoją popielniczkę. Czasami biłam ją po jej ślicznych, delikatnych łapkach, żeby tylko nie paliła. Nie pomagało... - Potocka z trudem powstrzymuje łzy.

Elżbieta Czyżewska przegrała swoją walkę o życie 17 czerwca. Prestiżowy dziennik "New Jork Times" w artykule o jej śmierci nazwał ją królową bez kraju.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki