wódka, alkohol, pijak

i

Autor: East News

Adam Nabożny ze straży gminnej uratował pijanego 9-latka, upitego do nieprzytomności

2015-07-13 4:00

Był zamroczony. Tracił świadomość. Ledwie trzymał się na nogach. Usiłował wydostać się z przydrożnych krzaków, ale to było ponad jego siły. I byłby tam skonał, gdyby nie Adam Nabożny (28 l.), inspektor ze straży gminnej w Ustce. To jego interwencja uratowała 9-letniego Gabrysia B. Chłopczyk był kompletnie pijany!

To miała być spokojna służba z fotoradarem. Niestety, w jednej chwili przemieniła się w koszmarny wyścig z czasem. Inspektor Adam Nabożny i jego partner ze straży gminnej właśnie rozstawili swoje zabawki przy drodze w miejscowości Gąbino (woj. pomorskie), gdy z pobliskich krzaków dobiegły ich podejrzane odgłosy.

- Wydawało mi się, że ktoś przeraźliwie szlocha. Postanowiłem zobaczyć, co się stało - mówi pan Adam. Wysiadł z samochodu, rozgarnął krzaki i oniemiał. Dziecko, które miał przed sobą, ledwie trzymało się na nogach. - Na moich oczach traciło przytomność. I śmierdziało od niego alkoholem - dodaje strażnik.

Niewiele myśląc, ułożył chłopca w bezpiecznej pozycji i błyskawicznie uruchomił akcję ratunkową, wzywając karetkę pogotowia i policję. Liczyła się każda minuta, bo zatrute alkoholem dziecko traciło świadomość. Na szczęście w porę trafiło do szpitala. - Gabryś miał 1,5 promila alkoholu w organizmie. Dla tak małego dziecka to zabójcza dawka. Ale na czas dostał kroplówkę, glukozę i po kilku godzinach doszedł do siebie - mówi Robert Czerwiński ze słupskiej policji, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.

Gdy Gabryś oprzytomniał, opowiedział, co się stało. Mama dała mu pieniążki na loda. Pod sklepem spotkał sąsiadów. Zawołali go do siebie i kazali pić wino. Nie chciał, więc siłą wlali mu je do buzi.

- Próbujemy ustalić, czy to prawda, jednak dziecko przesłuchać może tylko sąd. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów - wyjaśnia Czerwiński.

Zobacz: Horror w Zabrzu! Pociąg wessał Maję pod wagon

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki