Paulina W. spod Obornik Śląskich chciała uchodzić w okolicy za prawdziwą ekolożkę, jednak w rzeczywistości była nieczuła i nie obchodził jej los zwierząt. Paulina W. omal nie zagłodziła swojej buldożki francuskiej o imieniu Doda.
- Pierdzi, śmierdzi, pazerna na jedzenie ostatnio zżarła mydło. Demolowała w domu i atakowała inne psy, trzymałam ją nawet w klatce kenelowej, ale to nie odniosło skutku - tak mówiła Paulina W., kiedy oddawała swoją Dodę do przytuliska dla zwierząt.
Kiedy odbierający suczkę Dodę pracownicy TOZ zobaczyli biednego pieska, byli w szoku: – Doda pod naszą opieką była bardzo grzeczna, czysta i świetnie dogadywała się z innymi psami, z którymi żyła w jednym z naszych domów tymczasowych. Gdy Paulina przyniosła Dodę do nas, zaniemówiliśmy. Po wizycie u lekarza weterynarii okazało się, że Doda była skrajnie wyczerpana, odwodniona, a jej wyniki krwi były przerażające. Ot, co potrafi zrobić człowiek ze zdrowego zwierzęcia. Teraz jesteśmy pewni, że jej stan był wynikiem skandalicznego zaniedbania i głodzenia suki – napisali na Facebooku inspektorzy TOZ.
Za popełnione przestępstwo Paulinie W. grozi kara grzywny 100 tysięcy złotych i zakaz posiadania zwierząt przez okres 10 lat.
Zobacz też: Wzruszająca historia z Nowego Jorku. Zaginiony pies odnalazł się po sześciu miesiącach!