Chora na ŁUSZCZYCĘ: Boję się, że od NOWEGO ROKU NIE BĘDĄ mnie LECZYĆ

2012-12-12 3:00

Bogumiła Zyber (38 l.) z Dolnego Śląska od dziecka cierpi na łuszczycę. Przez ostatnich 15 lat zmaga się z zaawansowaną łuszczycą stawową. Objawia się ona nie tylko na skórze, towarzyszą jej potworne bóle stawów i opuchlizna. Na te dolegliwości pomagają jedynie drogie leki biologiczne. - Niestety, w styczniu moje leczenie zostanie przerwane - żali się pani Bogumiła.

Na łuszczycę choruje ok. miliona Polaków. Cierpią, a na dodatek wielu z nich skarży się, że ludzie traktują ich jak trędowatych. Co gorsza, terapia jest kosztowna. - Większości pacjentów nie stać na leki. Dotyczy to zarówno maści stosowanych w łagodnej łuszczycy (ok. 140 zł), jak i zastrzyków do leczenia najcięższych postaci choroby (1,5 tys. - 15 tys. zł za ampułkę). A roczne leczenie wymaga kupienia wielu opakowań takich leków - mówi prof. Lidia Rudnicka (52 l.), wybitny dermatolog z Warszawy.

Kuracja pani Bogumiły kosztuje 4 tys. zł miesięcznie. Od roku chora korzysta z pomocy swojego szpitala, który finansuje jej cotygodniowe zastrzyki. Jednak w styczniu leku już nie dostanie. - Przerywanie terapii jest nieludzkie - mówi załamana pacjentka. W takiej sytuacji znajdzie się wielu chorych, bo nie ma ogólnopolskiego programu, który umożliwiałby refundację leczenia łuszczycy. - Program był przygotowywany już kilka lat temu. Nie wiem, dlaczego nie wszedł w życie - mówi prof. Rudnicka. Dlatego chorzy zwracają się do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza (41 l.): - Panie ministrze, prosimy o pomoc!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki