Przypadkowych spacerowiczów zainteresował w lesie poruszający się, częściowo zasypany worek. Zajrzeli do niego. Zobaczyli... psa. Był tak skatowany, że częściowo wypłynęła mu gałka oczna. Półżywy kundelek trafił do schroniska w Głownie. Tam zajęli się nim weterynarze, a pracownicy nadali mu imię Promyk. Poszukiwaniem psiego sadysty zajęli się policjanci. Po kilku dniach w ich ręce wpadł Ryszard B. Mężczyzna zeznał, że wynajął go właściciel psa Jerzy R., którego ponoć nie było już stać na jego utrzymywanie. Zgodnie ze zleceniem zabrał kundelka i zmasakrował, bijąc deską. Myśląc, że zabił, zapakował go w worek i zakopał.
Teraz obu mężczyznom za znęcanie się nad psem ze szczególnym okrucieństwem grozi do 3 lat więzienia. A Promyk jest twardzielem i wraca do zdrowia. Weterynarz zoperował mu gałkę oczną. Jest szansa, że będzie widział.
Zobacz: Pies z lotniska - Dasti idzie na zasłużoną emeryturę
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail