O co poszło? Policja już ustaliła powód tej krwawej rozprawy gimnazjalistek, ale nie chce go ujawnić, zanim Anna J., Patrycja M. i Michalina S. nie zostaną przesłuchane przez sąd. Można się tylko domyślać, że chodziło o chłopaka. A sprawa wyszła na jaw, bo kolega napastniczek nagrał zajście telefonem i wrzucił film do sieci.
Czas i miejsce akcji? Czwartkowe południe przed budynkiem Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 7 w Gdańsku. Tam podczas przerwy między lekcjami trzy 14-latki dopadły swoją koleżankę. Na filmie widać, jak ją przewracają na chodnik i katują. Dziewczyna jest kopana po całym ciele, bita otwartą dłonią w głowę i twarz, szarpana za włosy, wyzywana i poniżana. Robi to na przemian kilka koleżanek nastolatki. Słychać też wulgaryzmy i krzyki jednego z chłopców, który chce się przyłączyć do linczu. Po wszystkim napastnicy rozchodzą się, a poszkodowaną jedna z uczennic odprowadza do szpitala.
Policja zatrzymała agresywne nastolatki nazajutrz. Okazało się, że niektóre miały już konflikt z prawem. Anna i Patrycja trafiły do policyjnej izby dziecka. - Bo po tym, jak nagranie pojawiło się w mediach, zaczęły mataczyć, przekazywać nieprawdziwe informacje. Pozostaną tam do czasu przesłuchania ich przez sąd rodzinny - mówi Aleksandra Siewert z gdańskiej policji. Grozi im upomnienie, nadzór kuratora, skierowanie do młodzieżowego ośrodka wychowawczego lub do poprawczaka.