Kontrowersyjny wyrok: Zostałem SKAZANY, bo rozganiałem kiboli

2016-06-09 4:00

Dla Tomasza K., sierżanta sztabowego pododdziału prewencji, to są najważniejsze dni w życiu. Waży się, czy jeszcze założy mundur. Kiedy pacyfikował bijatykę kiboli, przypadkowo i niegroźnie ranił jednego z zadymiarzy. Ten poskarżył się na swój los i policjant został skazany. Przed Sądem Okręgowym w Katowicach trwa proces apelacyjny funkcjonariusza.

Sala katowickiego sądu pękała w szwach. Tomaszowi K. siedzącemu na ławie oskarżonych towarzyszyło kilkudziesięciu umundurowanych policjantów zbulwersowanych wyrokiem, który zapadł w niższej instancji w Sądzie Rejonowym w Tychach. Tomasz K. został tam uznany za winnego przekroczenia uprawnień i skazany na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu, dwa lata zakazu wykonywania zawodu oraz 10 tys. zł zadośćuczynienia dla Krzysztofa T. Jak do tego doszło?

1 czerwca 2013 r. policjant wraz z oddziałem prewencji został wysłany do tłumienia burdy pseudokibiców, do której doszło na tyskim dworcu kolejowym. W pewnym momencie sierż. Tomasz K. wystrzelił nabój hukowy. Miał pecha. Choć nabój prawie w całości się spala, to jednak po wystrzale komorę strzelby opuszcza tzw. przybitka, czyli denko naboju. Ta przybitka uderzyła w nos Krzysztofa T., który brał udział w awanturze, i spowodowała niegroźną ranę. Poszkodowany wytoczył sprawę policjantowi.

Podczas procesu przed sądem rejonowym funkcjonariuszowi nie pomogło ani to, że obrażenia Krzysztofa T. nie wymagały leczenia dłuższego niż 7 dni, ani też opinia biegłego, w której wskazywał on, że strzelec nie ma wpływu na to, gdzie poleci przybitka. Policjant usłyszał wyrok skazujący. Teraz jego odwołanie rozpatruje katowicki sąd okręgowy. - Proszę o uniewinnienie - apelował podczas rozprawy Tomasz K. "Ze względu na zawiłość sprawy" wyrok ma być ogłoszony dopiero 21 czerwca.

Zobacz: Wypadek autokaru z dziećmi w Warszawie. Są ranni

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki