Śmierć Jana Kulczyka w wiedeńskiej klinice w wyniku pooperacyjnych komplikacji dla wszystkich była szokiem. Okazało się, że brylujący w biznesowych kręgach najbogatszy Polak, zawsze szarmancki i pewny siebie, cierpiał i sam zmagał się z poważną chorobą. Może dlatego był tak bardzo wyczulony na krzywdę innych. W lutym obdarował poznańskie hospicjum. Miejsce szczególne - enklawę umierających, którym lekarze, pielęgniarki i wolontariusze w godny sposób pomagają przejść "na drugą stronę". Gdy Jan Kulczyk dowiedział się, że w hospicjum brakuje telewizorów, nie wahał się ani chwili. Na oddziałach były stare, małe odbiorniki, które ciągle się psuły. - Zamożniejsi pacjenci przynosili swoje z domów, ale nie wszyscy mogli cieszyć się takim luksusem - mówi jedna z pielęgniarek z hospicjum. Tymczasem telewizory w hospicjum to jedyne oderwanie od choroby, cierpienia, smutku i łez. - To takie okno na świat naszych pacjentów - mówi dr Ewa Bączyk, zastępca ordynatora Hospicjum Palium w Poznaniu. Dzięki wsparciu Jana Kulczyka poznańskie hospicjum ma 18 nowych telewizorów 32-calowych i dwa telewizory 50-calowe. - Widzimy, ile to znaczy dla naszych pacjentów. Mogą oglądać ulubione programy i choć przez chwilę nie myśleć o swoich chorobach - mówią pielęgniarki hospicjum.
Zobacz: Dlaczego Jan Kulczyk podjadał sąsiadom? TAJEMNICE biznesmena