Leszek Miller: Forbesie, od...… się od polskiego rządu! [CAŁY WYWIAD]

2013-09-22 11:58

Leszek Miller ostro o artykule amerykańskiego ekonomisty, kolacjach z Tuskiem, koalicjach i nie tylko. Rozmowa z redaktorem naczelnym "Super Expressu" Sławomirem Jastrzębowskim.

"Super Express": - Świat dyskutuje na temat artykułu napisanego przez Steve'a Forbesa, który twierdzi, że zabranie przez Tuska pieniędzy z OFE to jest taka historia, z której bardzo cieszyliby się Lenin i Stalin...

Leszek Miller: - Już dawno nie czytałem takiego aroganckiego, wprost bezczelnego artykułu. To mi przypomina połajanki, które były adresowane do mnie ze strony pana Coxa - udziałowca "Gazety Wyborczej". Uważał on, że afera Rywina to atak na "Gazetę Wyborczą" i próba ograniczenia wolności słowa.

CZYTAJ TEŻ: Forbes przesadził

- A co pan by powiedział Steve'owi Forbesowi?

- Nie mogę powiedzieć, bo to by się nie nadawało do druku.

- Niech pan spróbuje. Wykropkujemy.

- Powiedziałbym mu: od... się od polskiego rządu.

- Od rządu Donalda Tuska?

- Od każdego rządu. Jestem Polakiem i nie toleruję takich brutalnych ataków na polski rząd.

- Przeksięgowanie pieniędzy z OFE jednym się podoba, innym nie. Jak rozumiem, SLD się podoba. Tymczasem były sympatyk SLD, Dariusz Rosati, będzie mówił swojej córce, że pieniądze ulokowane w OFE to pieniądze ulokowane dobrze...

- Dziwię się, że życzy tak złej przyszłości swojej córce. Jeżeli popatrzymy na trzynastoletnią historię OFE, to zobaczymy, że one oferują średnią emeryturę w wysokości 80 złotych. Przejadły 17 miliardów na własną obsługę - premie, płace itp.

ZOBACZ: Dariusz Rosati: Powiem córce, żeby została w OFE

- Czyli ktoś zarobił...

- I to ile! 30 miliardów straciły bezpowrotnie, źle inwestując, i wygenerowały 300 miliardów długu publicznego. Jeżeli ktoś taką instytucję poleca swojemu dziecku, to źle mu życzy.

- Wiemy, że nie jada pan kolacji z Donaldem Tuskiem, bo sam to powiedział, ale natychmiast pojawiła się plotka, że być może je pan z nim śniadania. Służyć mają one ponoć temu, aby za dwa lata zawiązać koalicję z Platformą...

- Najwyżej jadamy podwieczorki. Bywają wykwintne. I może za jakiś czas rzeczywiście w coś się przerodzą.

- Kiedy ostatni raz się spotkaliście?

- Tak dawno, że już nie pamiętam. Oczywiście nie liczę powierzchownych spotkań w Sejmie. Siedzę naprzeciwko pana premiera i czasami wymieniamy spojrzenia.

- A jaka jest zdolność koalicyjna socjaldemokraty z liberałem?

- Dobre pytanie. Ale podobno pan premier ewoluuje w ciekawym kierunku...

- No właśnie, czy to pan nawrócił Donalda Tuska na socjaldemokrację?

- Gdyby tak było, to czułbym się świetnie.

- I właśnie za tę socjaldemokratyczność krytykuje go Forbes...

- Tak. A pan Gowin mówi, że premier wręcz stacza się na socjaldemokrację. Kiedy zmierzymy i zważymy procent socjaldemokratyzmu w premierze i będzie tego przyzwoicie, to koalicja będzie możliwa.

- Natomiast już teraz pasują do siebie Solidarność i OPZZ - a przecież OPZZ wywodzi się z PZPR. Antykomuniści dogadali się z byłymi komunistami, a pan nie może się porozumieć z Jarosławem Kaczyńskim...

- W przypadku związków zawodowych dawne podziały nie mają już żadnego znaczenia. Związki walczą o prawa pracownicze. A ja z panem prezesem Kaczyńskim miałbym kłopot, bo podobno nie przyszedł na demonstrację, bo bał się, że mnie spotka. W jego oczach robię za jakiegoś Belzebuba.

- Naprawdę nie da się zasypać tego, co was dzieli?

- Nie da się. Bo musiałbym uznać, że religia smoleńska stanowi prawdziwy opis zdarzeń z 10 kwietnia 2010 r. Musiałbym też przyjąć, że Antoni Macierewicz to jest ktoś poważny, a nie błazen.

- Jesteście blisko w sprawach gospodarczych...

- PiS opowiada, że jest ugrupowaniem socjalnym, tymczasem ich rząd zlikwidował trzecią stawkę podatkową, robiąc prezent najbogatszym Polakom. Ja uważam, że jeżeli obniżać podatki, to dla firm. Ale nie dla osób prywatnych.

- A co pan sądzi o pomyśle Jarosława Kaczyńskiego, aby karać przedsiębiorców, którzy nie płacą solidnie swoim pracownikom?

- Już to sobie wyobrażam: Kaczyński powołuje specjalną policję, która o szóstej rano łomocze do drzwi złych pracodawców i nakazuje od jutra podnieść płace o 1000 złotych. A pracodawca mówi: tak jest!

- Pan powiedział, że zazdrości premierowi pomnika, który my nazwaliśmy Haratające Słoneczko. Czego tu zazdrościć?

- To mnie mobilizuje, żeby jeszcze raz zostać premierem. Jeżeli urzędujący premier ma już pomnik, to miło.

- A zatem takie są pana plany! Pan chce znów być premierem. Może się uda, bo SLD rośnie w sondażach.

- Tak, w niektórych sondażach mamy już 17 proc.

- Więc przez najbliższe dwa lata będziecie zyskiwać i być może zrobicie Tuskowi łaskę, zawiązując z nim koalicję. Oczywiście jak już się odpowiednio stoczy do socjaldemokracji. I to pan zostanie premierem, a on wicepremierem.

- Oby pana słowa zamieniły się w złoto! Ale jeszcze za wcześnie, aby planować coś takiego. Przecież ja nie wiem, czy do tego czasu Platforma aby się nie rozpadnie.

- A Gowin, Wipler, Godson mają szansę z nową partią o republikańskim charakterze?

- Z nową partią szans nie mają. Ale proszę zobaczyć, że Tusk to jedna część PO, Schetyna ponoć inna część, a Gowin jeszcze inna...

- Gowin to już nie Platforma.

- Dobrze, ale dostał 20 proc. w Platformie. Tendencje odśrodkowe w tej partii są bardzo silne. A co się tyczy tej republikańskiej partii, to wszystkie badania pokazują, że nie ma miejsca na nową partię.

- Przed Palikotem też to pokazywały.

- Ale po dwóch latach wyprowadza sztandar. Po dwóch latach? To jest przyznanie się do straszliwej klęski.

- A koalicja z Palikotem? Chociaż nie wiem, jakie on ma poglądy gospodarcze...

- Ja też nie wiem. Nikt nie wie.

- "Super Express" od dwóch lat czyni starania, aby to ustalić.

- To jest taki fenomen, że gdyby mu wyszło z badań, że jest zapotrzebowanie na partię buddystów, to byśmy go zobaczyli, jak wjeżdża do Sejmu na słoniu. A gdyby było zapotrzebowanie na monarchistów, to byśmy go zobaczyli na tronie w koronie.

- Zna pan Piotra Ikonowicza?

- Znam.

- A wie pan, że prawdopodobnie pójdzie do więzienia?

- Jeżeli tak, to bardzo mi przykro.

- Będzie siedział za to, że bronił ludzi przed eksmisją.

- Tym bardziej mi przykro. Trzeba się zastanowić, jak to zamienić na wyrok w zawieszeniu albo na grzywnę...

- A co pan sądzi o poziomie polskich sędziów? Na przykład w sprawie Grzegorza Przemyka?

- Czasem mam wrażenie, że minęli się z powołaniem. Ale jeszcze więcej zastrzeżeń mam do polskich prokuratorów.

ZOBACZ: Sprawa Grzegorz Przemyka. 20 tys. euro za opieszałość

- Przewlekłość w sprawie Przemyka będzie kosztować Polskę 20 tysięcy euro...

- Chodzi nie tylko o przewlekłość, lecz także poważny błąd sędziów, którzy orzekli z innego artykułu kodeksu karnego, niż powinni...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki